Po opowiedzianej przeze mnie opowieści o obcej osobie w domku Tom poszedł do łazienki, by obmyć twarz. Ja w tym czasie wtargnęłam do kuchni żeby postrzątać resztki stłuczonego szkła
Myślałam, że to szkalnka, filiżanka.. jednak nie. Zmiotłam wszystkie odłamki na jedną kupkę, i z ciekawości poskładałam je jak puzzle. Było to niewielkie okrągłe dwustronne lusterko. Skleiłam je mocnym klejem, iż szkoda mi było go wyrzucać. Swoimi dłońmi ujęłam lusterko, by móc się przejrzeć. Zdziwiłam się gdy uniosłam je przed sobą. Widziałam jedynie jasny cień, jakby mgła, jakby dym, tylko biały, uformowany w człowieka. Nad sobą zaś w odbiciu lustrzanym widziałam postać odzianą w białą długą zwiewną szatę, oraz ogromne, schowane, jasne skrzydła..
Spojrzałam się w tył i nikogo nie widziałam. Zatem odwróciłam dziwne lusterko i zobaczyłam.. siebie. Czarne włosy, pełne usta, ciemne oczy, tak to ja. Nie było nikogo nade mną, ani obok mnie. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, odruchowo schowałam lusterko za siebie. Oh, to Tom. Skąd wziął się tak szybko? Nie widziałam go w lusterku.
- Idziemy na spacer? - zapytał
- Ale.. jest bardzo późno. - Odpowiedziałam patrząc na zegar wiszący w kuchni nad drzwiami wyjściowymi.
- Albo za wcześnie. - przerwał - No chodź, zaraz wschód słońca.
- Dobrze.
Założyłam legginsy i sweterek. Nie chciało mi się całkowicie przebierać.
Tom wziął mnie za rękę, co trochę mnie onieśmielało. Wyszliśmy tylnym wyjściem.
- Spójrz. Ślady stóp! - krzyknęłam wskazując na piasek
- To.. - przerwał Tom
- To pewnie tej dziewczyny! Chodźmy za śladami! - krzyknęłam z podekscytowaniem. Biegłam za małymi śladami stóp zrobiłam kółko wokół domu, pobiegłam do drzewa, później w stronę wody, i szlak się urywa.
- Jak to? - spytałam, samą siebie. Tom stał już obok.
- Może popłynęła?
- Ale.. - przerwałam zamyślona- jak? - rozczarowałam się, że nie udało mi się znaleźć żadnej poszlaki. A pobawiłabym się w detektywa.
- Daj spokój, chodźmy na ten spacer. - Tom objął mnie w pasie prowadząc wzdłuż brzegu. Szliśmy tak nie odzywając się. Niespodziewanie poczułam mocny chłód, wiatr szarżował po całej powierzchni zwiewując mi tym włosy we wszystkie strony świata. Z chmur wydobywała się woda, Anioły płaczą.
Cała drżałam, zgrzytałam zębami. Tom najwyraźniej to zauważył, zdjął swoją skórzaną kurtkę i podarował mi. Nie widziałam by marznął, chyba ciepło się ubrał.
- Chodźmy tam. - wskazał na małą drewnianą altankę przy lasku.
Pobiegliśmy do altanki, bo już mocniej padało.
- Nie przewidziałem tego. - powiedział.
- To nic. - uśmiechnęłam się. Zaraz po czym kichnęłam.
- Wiesz, gdzieś tu powinien być koc. Nie chcę byś się przeziębiła. - Tom znalazł pod ławką gruby czerwony koc, okrył nim mnie z troską obejmując mnie. Oparłam się o jego chłodne ramię.. zapadła ciemność.
_____________
Witajcie. Wpadam do was znów (jeśli ktokolwiek tu zaglądał). Na mój powrót narazie coś krótkiego, ale myślę, że niedługo się zachwycicie następnym rozdziałem, postaram się, by był dłuższy. Proszę o komentarze! ;)
Alex Lives
Czy kłamstwa, i tajemnice zniszczą jej życie?
piątek, 17 kwietnia 2015
piątek, 27 lutego 2015
POST INFORMACYJNY.
Witajcie.
Wiem, że są osoby, które czekają na następną część. Mam połowę kolejnego rozdziału, jednak obawiam się, że to za mało. Mam problemy z laptopem, i ciężko mi pisać. Również rzadko mam dostęp do komputera, a na telefonie -jak pewnie się domyślacie- nie piszę się tak fajnie, swobodnie.
Niekiedy trudno mi znaleźć czas oraz często zapominam, za co przepraszam.
Wiem, że być może nie powinnam się tłumaczyć. Jednakże chciałam się odezwać.
Możecie się spodziewać, że coś dodam.
Odezwę się już niedługo. Spróbuję, szybko.
Obiecuję.
Wiem, że są osoby, które czekają na następną część. Mam połowę kolejnego rozdziału, jednak obawiam się, że to za mało. Mam problemy z laptopem, i ciężko mi pisać. Również rzadko mam dostęp do komputera, a na telefonie -jak pewnie się domyślacie- nie piszę się tak fajnie, swobodnie.
Niekiedy trudno mi znaleźć czas oraz często zapominam, za co przepraszam.
Wiem, że być może nie powinnam się tłumaczyć. Jednakże chciałam się odezwać.
Możecie się spodziewać, że coś dodam.
Odezwę się już niedługo. Spróbuję, szybko.
Obiecuję.
sobota, 6 grudnia 2014
ROZDZIAŁ XXVII
Szybko zakmnęłam oczy mocno otulając Tom'a, ze strachem, że zaraz spadnę z motoru. Poczułam wiatr we włosach. Wielki podmuch. Oh, lekie uczucie, jakbym latała. To lepsze od jazdy konnej, lepsze od deskorolki, lepsze niż.. niż.. niż wszystko! Powoli unosiłam oby dwie ręce odchylając głowę do tyłu. Wyglądało to jak scena z Titanica tylko, że zamiast olbrzymiego pasarzerowca, byłam ja Tom i cudny dwukołowy pojazd.
- Juuhuuu! - krzyknęłam przeciągając całe słowo. Tom lekko uśmiechnął się i gwałtownym ruchem dłoni przyspieszył pojazd. Wtedy zepchnęło mnie do tyłu, znów odruchowo tuliłam się do Tom'a.
- Nie bój się. - szepnął mi troskliwym głosem w me ucho. Po kilku chwilach jazdy, oraz milczenia rzekł:
- Jesteśmy na miejscu. - zatrzymał motocykl i z niego zsiadł, następnie pomógł mi również zejść z tajemniczego rumaka.
- Na miejscu to znaczy gdzie? - spytałam.
- Niedługo się dowiesz. Chodź. - złapał mnie za rękę i prowadził. Nie puszczał. Jakbym była jego najcenniejszą rzeczą, najważniejszą. Był bardzo tajemniczy. Prawie się nie odzywał, za to był czuły i troskliwy. Po jego wyrazu twarzy mogę stwierdzić, że zawsze się nad czymś zastanawia, rozważa wszelkie sprawy, za i przeciw, żeby nie popełnić żadnego błędu. Jednak nie wiem o czym myśli.
Szliśmy wąską ścieżką, wokół były tylko drzewa, było słychać kołysanie ich konar, oprócz tego jedynie świerszcze i żaby.
- To tutaj. - powiedział już oficjalnie, że to TO miejsce.
Zza krzaków wyłonił się świerzy zapach wody. Ujrzałam biały drewniany domek położony kilkanaście metrów dalej. Nie wiele z tego rozumiałam, ale nie chciałam o nic pytać. Widziałam szczęście w jego oczach.
- Zdejmij buty. - rozkazał spokojnie
- Po co? - zapytałam zdziwiona
- Zdejmij.. - powtórzył. Więc wykonałam jego polecenie. On zrobił to samo.
Prowadził mnie po zimnym plażowym piasku, który gładził, łaskotał moje stopy.
Gdy doszliśmy do wspaniałego domku.. Tom otworzył drzwi i powiedział:
- Będziemy tu mieszkać przez jakiś czas. - Że co? BędzieMY? My?
- Ale jak to.. my? - spytałam niepewnie
- Masz kogoś innego niż ja? Obawiam się, że nie. Więc zatrzymasz się u mnie. A później.. zobaczymy.
- Ale..- zaczęłam.
- Żadne ale. Ty nie masz nic do gadania. Teraz jesteś pod moją opieką, i masz mnie się słuchać, rozumiesz? - zapytał, trochę ostro.
- Rozumiem. - odpowiedziałam.
- Oprowadzę Cię. - oznajmił. Po czym pokazał mi wszystkie pomieszczenia. Ostatnim był pokój z białymi ozdobionymi drzwiami, z czarną klamką i zamkiem. Otwierając je poczułam lekki chłód.
W pokoju po prawej stronie znajdowało się ogromne łóżko, które zajmowało miejsce połowy ściany.
Naprzeciw niego umieszczone były dwie wielkie szafy, również na połowę ściany, drugą połowę zajmowało wiszące lustro. W pokoju znajdowała się też komoda, która była po lewej stronie łóżka, na której stała szklana lampka. Chłód, który poczułam wydobywał się z okna naprzeciwko mnie kilka metrów dalej.
- To już ostatni pokój. Będziemy tu spać. - Powiedział Tom z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Słucham? - Eejj, helooł! Człowieku czy ty zdajesz sobie sprawę co przed chwilą powiedziałeś? BędzieMY? My?
- To co słyszałaś.
- Przecież..- zaczęłam.
- Jak widziałaś nie mam pokoi gościnnych. To nie jest żadna willa. Tylko domek nad jeziorem, kumasz? - mówił tak sarkastycznie, że myślałam, że zaraz go uderzę.
- Nie. Nie KUMAM. Nie jestem żabą. - mówiłam dziwnie kiwając głową. A on na to uśmiechnął się złośliwie, spojrzał na mnie z góry i powiedział:
- A co, boisz się? - wyszczerzyłam oczy, rumieniąc się
- Coo? Wcale nie! O co Ci w ogóle chodzi! - mówiłam zdziwionym głosem, śmiejąc się, udając, że nie wiem co jest grane.
- Taak napeewno. - mówił kiwając głową w górę i w dół. - Masz ochotę na kolację?- spytał po chwili milczenia.
- Jasne. - odpowiedziałam.
- Dobrze, więc ja zrobię kolację, a ty idź wziąść prysznic, wiesz gdzie jest łazienka, ubrania dla ciebie są w szafie. - Wzięłam pidżamę z szafy i poszłam do łazienki. Cieplutka woda spływała po całym moim ciele. Gdy skończyłam swoje odświeżanie się ubrałam czarną, długą koszulę nocną z białym wydrukiem " FIVE MORE MINUTES, PLEASE" oraz krótkie siwe spodenki, których tak naprawdę nie było widać pod koszulą. Ciemnych włosów nawet nie upinałam mimo, iż końcówki cieknęły wodą.
Wchodząc do kuchni poczułam świerzy zapach jajek.
- Mmm - mruknęłam siadając przy stole
- Proszę. - Tom położył talerz z jajecznicą przede mną.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się promiennie.
- Jesteś zadowolona? - spytał
- Oczywiście.
- To dobrze, bo oprócz tego nic więcej nie potrafię zrobić. - zaśmiał się a ja zachichotałam. Po zjedzeniu kolacji ja udałam się do pokoju, a Tom poszedł się umyć. Od razu zasnęłam.
***
Obuziło mnie ciche skrobanie. Z początku pomyślałam, że to myszy, ale słyszałam czyjeś kroki.
To Tom. - myślę. Otworzyłam oczy by się upewnić. Nie. To nie mógł być on, przecież leżał obok, jeszcze mnie obejmując. Byłam lekko wystraszona, i ciekawska, więc musiałam, poprostu musiałam wstać i to sprawdzić, co wydaje takei odgłosy. Co lub kto. Wyślizgnęłam się powoli z rąk Tom'a i po cichu ukradkiem wyszłam z pokoju.
Zamknęłam za sobą białe drzwi i twarzą zwróciłam się w stronę kuchni. Światło było zapalone.
- Kto tam jest? - spytałam z nadzieją, że nie usłyszę żadnej odpowiedzi, żadnego dźwięku. Z nadzieją, że tylko mi się wydaję.
Na ziemię spadło coś szklanego i natychmiastowo się rozbiło. Stałąm jak wryta. Bałam się ruszyć.
- Kto tam jest? - Zapytałam głośniej.
- Od teraz Twój wróg. - usłyszałam delikatny damski głos.
Powolnym ruchem szłam w stronę pomieszczenia. Słyszałam coraz głośniej oddech, oddech.. słychać było w nim przerażenie ale również jakby ulgę.
Już byłam u progu drzwi, gdy usłyszałam kichnięcie i trzaśnięcie tylnymi drzwiami, które prowadziły do wyjścia.
Na raz przybiegł Tom z krzykiem:
- Co się dzieje?!
Jednak ja nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie.
_____________________________________
Witajcie!
Jeśli będą pojawiać się komentarze będę rozdziały dodawać regularnie.
Powoli pracuję nad wyglądem bloga. Więc narazie nie zwracajcie uwagi.
Także pisać w komentarzach co sądzicie o rozdziale..
i.. jaki by wam pasował wygląd bloga. Jaki by wam się podobał? Również pytam o szablon.
Liczę na więcej niż 3 komy ;) .
- Juuhuuu! - krzyknęłam przeciągając całe słowo. Tom lekko uśmiechnął się i gwałtownym ruchem dłoni przyspieszył pojazd. Wtedy zepchnęło mnie do tyłu, znów odruchowo tuliłam się do Tom'a.
- Nie bój się. - szepnął mi troskliwym głosem w me ucho. Po kilku chwilach jazdy, oraz milczenia rzekł:
- Jesteśmy na miejscu. - zatrzymał motocykl i z niego zsiadł, następnie pomógł mi również zejść z tajemniczego rumaka.
- Na miejscu to znaczy gdzie? - spytałam.
- Niedługo się dowiesz. Chodź. - złapał mnie za rękę i prowadził. Nie puszczał. Jakbym była jego najcenniejszą rzeczą, najważniejszą. Był bardzo tajemniczy. Prawie się nie odzywał, za to był czuły i troskliwy. Po jego wyrazu twarzy mogę stwierdzić, że zawsze się nad czymś zastanawia, rozważa wszelkie sprawy, za i przeciw, żeby nie popełnić żadnego błędu. Jednak nie wiem o czym myśli.
Szliśmy wąską ścieżką, wokół były tylko drzewa, było słychać kołysanie ich konar, oprócz tego jedynie świerszcze i żaby.
- To tutaj. - powiedział już oficjalnie, że to TO miejsce.
Zza krzaków wyłonił się świerzy zapach wody. Ujrzałam biały drewniany domek położony kilkanaście metrów dalej. Nie wiele z tego rozumiałam, ale nie chciałam o nic pytać. Widziałam szczęście w jego oczach.
- Zdejmij buty. - rozkazał spokojnie
- Po co? - zapytałam zdziwiona
- Zdejmij.. - powtórzył. Więc wykonałam jego polecenie. On zrobił to samo.
Prowadził mnie po zimnym plażowym piasku, który gładził, łaskotał moje stopy.
Gdy doszliśmy do wspaniałego domku.. Tom otworzył drzwi i powiedział:
- Będziemy tu mieszkać przez jakiś czas. - Że co? BędzieMY? My?
- Ale jak to.. my? - spytałam niepewnie
- Masz kogoś innego niż ja? Obawiam się, że nie. Więc zatrzymasz się u mnie. A później.. zobaczymy.
- Ale..- zaczęłam.
- Żadne ale. Ty nie masz nic do gadania. Teraz jesteś pod moją opieką, i masz mnie się słuchać, rozumiesz? - zapytał, trochę ostro.
- Rozumiem. - odpowiedziałam.
- Oprowadzę Cię. - oznajmił. Po czym pokazał mi wszystkie pomieszczenia. Ostatnim był pokój z białymi ozdobionymi drzwiami, z czarną klamką i zamkiem. Otwierając je poczułam lekki chłód.
W pokoju po prawej stronie znajdowało się ogromne łóżko, które zajmowało miejsce połowy ściany.
Naprzeciw niego umieszczone były dwie wielkie szafy, również na połowę ściany, drugą połowę zajmowało wiszące lustro. W pokoju znajdowała się też komoda, która była po lewej stronie łóżka, na której stała szklana lampka. Chłód, który poczułam wydobywał się z okna naprzeciwko mnie kilka metrów dalej.
- To już ostatni pokój. Będziemy tu spać. - Powiedział Tom z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Słucham? - Eejj, helooł! Człowieku czy ty zdajesz sobie sprawę co przed chwilą powiedziałeś? BędzieMY? My?
- To co słyszałaś.
- Przecież..- zaczęłam.
- Jak widziałaś nie mam pokoi gościnnych. To nie jest żadna willa. Tylko domek nad jeziorem, kumasz? - mówił tak sarkastycznie, że myślałam, że zaraz go uderzę.
- Nie. Nie KUMAM. Nie jestem żabą. - mówiłam dziwnie kiwając głową. A on na to uśmiechnął się złośliwie, spojrzał na mnie z góry i powiedział:
- A co, boisz się? - wyszczerzyłam oczy, rumieniąc się
- Coo? Wcale nie! O co Ci w ogóle chodzi! - mówiłam zdziwionym głosem, śmiejąc się, udając, że nie wiem co jest grane.
- Taak napeewno. - mówił kiwając głową w górę i w dół. - Masz ochotę na kolację?- spytał po chwili milczenia.
- Jasne. - odpowiedziałam.
- Dobrze, więc ja zrobię kolację, a ty idź wziąść prysznic, wiesz gdzie jest łazienka, ubrania dla ciebie są w szafie. - Wzięłam pidżamę z szafy i poszłam do łazienki. Cieplutka woda spływała po całym moim ciele. Gdy skończyłam swoje odświeżanie się ubrałam czarną, długą koszulę nocną z białym wydrukiem " FIVE MORE MINUTES, PLEASE" oraz krótkie siwe spodenki, których tak naprawdę nie było widać pod koszulą. Ciemnych włosów nawet nie upinałam mimo, iż końcówki cieknęły wodą.
Wchodząc do kuchni poczułam świerzy zapach jajek.
- Mmm - mruknęłam siadając przy stole
- Proszę. - Tom położył talerz z jajecznicą przede mną.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się promiennie.
- Jesteś zadowolona? - spytał
- Oczywiście.
- To dobrze, bo oprócz tego nic więcej nie potrafię zrobić. - zaśmiał się a ja zachichotałam. Po zjedzeniu kolacji ja udałam się do pokoju, a Tom poszedł się umyć. Od razu zasnęłam.
***
Obuziło mnie ciche skrobanie. Z początku pomyślałam, że to myszy, ale słyszałam czyjeś kroki.
To Tom. - myślę. Otworzyłam oczy by się upewnić. Nie. To nie mógł być on, przecież leżał obok, jeszcze mnie obejmując. Byłam lekko wystraszona, i ciekawska, więc musiałam, poprostu musiałam wstać i to sprawdzić, co wydaje takei odgłosy. Co lub kto. Wyślizgnęłam się powoli z rąk Tom'a i po cichu ukradkiem wyszłam z pokoju.

- Kto tam jest? - spytałam z nadzieją, że nie usłyszę żadnej odpowiedzi, żadnego dźwięku. Z nadzieją, że tylko mi się wydaję.
Na ziemię spadło coś szklanego i natychmiastowo się rozbiło. Stałąm jak wryta. Bałam się ruszyć.
- Kto tam jest? - Zapytałam głośniej.
- Od teraz Twój wróg. - usłyszałam delikatny damski głos.
Powolnym ruchem szłam w stronę pomieszczenia. Słyszałam coraz głośniej oddech, oddech.. słychać było w nim przerażenie ale również jakby ulgę.
Już byłam u progu drzwi, gdy usłyszałam kichnięcie i trzaśnięcie tylnymi drzwiami, które prowadziły do wyjścia.
Na raz przybiegł Tom z krzykiem:
- Co się dzieje?!
Jednak ja nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie.
_____________________________________
Witajcie!
Jeśli będą pojawiać się komentarze będę rozdziały dodawać regularnie.
Powoli pracuję nad wyglądem bloga. Więc narazie nie zwracajcie uwagi.
Także pisać w komentarzach co sądzicie o rozdziale..
i.. jaki by wam pasował wygląd bloga. Jaki by wam się podobał? Również pytam o szablon.
Liczę na więcej niż 3 komy ;) .
poniedziałek, 3 listopada 2014
ROZDZIAŁ XXVI
***
Obudziło mnie jasne światło.. Ujrzałam pielęgniarkę. Tą samą co wcześniej. Jak jej tam? Ah tak. Jeanette.
Obudziło mnie jasne światło.. Ujrzałam pielęgniarkę. Tą samą co wcześniej. Jak jej tam? Ah tak. Jeanette.
- Witaj. - przywitała mnie promiennym uśmiechem wiosny.- wybacz, że Cię obudziłam odsłaniając okna. Ale pilny telefon do Ciebie.-podała telefon i odeszła.
- Hallo?
-Alex?
-Em..chyba.. Tak. Tak, to ja.
-Wyłaź z tego szpitala. Rusz wreszcie tą tłustą dupę, i do roboty!
-Emm.. Słucham? Kto przy telefonie?
# połączenie zostało przerwane # pii, pii, pii, pii... #
Hm? O co tu chodzi? Niczego nie rozumiem. Do roboty? Jakiej roboty? Czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć kim jestem? Co się stało? Kim byłam, kogo kochałam a kogo nienawidziłam?
Proszę tylko o odpowiedź. To zbyt wiele?... Wtem do pokoju wtargnął przejęty, bardzo zestresowany, i spocony Tom.
- Zabieram Cię ze szpitala. Zbieraj się .. szybko! - wrzasnął tylko zanim zdążyłam wziąć oddech, by powiedzieć mu zwykłe "Cześć"..
- Ale.. jak to? Tak.. teraz? - spytałam zaskoczona.
Tom zamamrotał coś do siebie. A potem podszedł do mnie złapał mnie za ręke i powiedział:
- No chodź.. - poszłam się przebrać. Normalne ubrania są o wiele wygodniejsze od szpitalnej koszuli. Poszliśmy mnie wypisać. Tom był naprawdę zestresowany, zaniepokoiło mnie to.. ciągle spoglądał na zegarek. Gdy opóściliśmy szpitalne mury, Tom zaprowadził mnie do swojego pięknego, czarnego motoru. Powiedział, że mam przy nim zaczekać, ponieważ on musi gdzieś wyjść na chwilkę.. Tak więc.. stałam i czekałam.. Zainteresowały mnie ptaki śpiewające w parku obok. Tom'a nie było już jakiś czas, 5-10 minut, więc postanowiłam, że pójdę posłuchać cudownych głosów latających. Szłam wąskim chodniczkiem wzdłóż drzew. Ah.. wszędzie zielono.. jak pięknie! Czuć jabłka, wiśnie, kwiaty.. o! Róże, fiołki, tulipany.. Słyszę dokładnie szum drzew, śpiew ptaszków, oh.. woda również szumi, chyba jakaś fontanna.. Oh jest! Usiadłam na ławeczce przy tryskającej fontannie.Usłyszałam miłą melodyjkę, po czym ujrzałam blondyna, który chodził z wózkiem lodów. Na głowie miał śmieszną kolorową czapeczcę w kształcie lodów w rożku. Dzieci od razu do niego podbiegły z krzykiem " Lodyy, loodyy! " Z daleka czuć było ich szczęście. Zatem ja rozkoszowałam się pięknem wiosny. Spoglądałam na ludzi. Przyglądałam się im bardzo
- Hallo?
-Alex?
-Em..chyba.. Tak. Tak, to ja.
-Wyłaź z tego szpitala. Rusz wreszcie tą tłustą dupę, i do roboty!
-Emm.. Słucham? Kto przy telefonie?
# połączenie zostało przerwane # pii, pii, pii, pii... #
Hm? O co tu chodzi? Niczego nie rozumiem. Do roboty? Jakiej roboty? Czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć kim jestem? Co się stało? Kim byłam, kogo kochałam a kogo nienawidziłam?
Proszę tylko o odpowiedź. To zbyt wiele?... Wtem do pokoju wtargnął przejęty, bardzo zestresowany, i spocony Tom.
- Zabieram Cię ze szpitala. Zbieraj się .. szybko! - wrzasnął tylko zanim zdążyłam wziąć oddech, by powiedzieć mu zwykłe "Cześć"..
- Ale.. jak to? Tak.. teraz? - spytałam zaskoczona.
Tom zamamrotał coś do siebie. A potem podszedł do mnie złapał mnie za ręke i powiedział:
- No chodź.. - poszłam się przebrać. Normalne ubrania są o wiele wygodniejsze od szpitalnej koszuli. Poszliśmy mnie wypisać. Tom był naprawdę zestresowany, zaniepokoiło mnie to.. ciągle spoglądał na zegarek. Gdy opóściliśmy szpitalne mury, Tom zaprowadził mnie do swojego pięknego, czarnego motoru. Powiedział, że mam przy nim zaczekać, ponieważ on musi gdzieś wyjść na chwilkę.. Tak więc.. stałam i czekałam.. Zainteresowały mnie ptaki śpiewające w parku obok. Tom'a nie było już jakiś czas, 5-10 minut, więc postanowiłam, że pójdę posłuchać cudownych głosów latających. Szłam wąskim chodniczkiem wzdłóż drzew. Ah.. wszędzie zielono.. jak pięknie! Czuć jabłka, wiśnie, kwiaty.. o! Róże, fiołki, tulipany.. Słyszę dokładnie szum drzew, śpiew ptaszków, oh.. woda również szumi, chyba jakaś fontanna.. Oh jest! Usiadłam na ławeczce przy tryskającej fontannie.Usłyszałam miłą melodyjkę, po czym ujrzałam blondyna, który chodził z wózkiem lodów. Na głowie miał śmieszną kolorową czapeczcę w kształcie lodów w rożku. Dzieci od razu do niego podbiegły z krzykiem " Lodyy, loodyy! " Z daleka czuć było ich szczęście. Zatem ja rozkoszowałam się pięknem wiosny. Spoglądałam na ludzi. Przyglądałam się im bardzo
dokładnie.. Z daleka zobaczyłam Karii, która rozmawiała z jakimś chłopakiem. Szli w stronę lodziarza. Uważnie spoglądałam na każdy ich ruch. Dziewcznyna, uważająca się za moją przyjaciółkę, podeszła do blondyna śmiejąc się, dała mu buziaka. Zaczęli wspólnie prowadzić konwersację. Znów ktoś do nich dołączył. Tym razem był to chłopak z burzą loków na głowie, i czarującym uśmiechu... Przywitali się dokładnie tak samo.
Udając, że ich nie widzę, podeszłam do fontanny, siadając na jej brzeg. Była mała chociaż park był ogromny. Powinni niedługo to zmienić.. Ciągle patrzyłam z zaciekawieniem na grupkę (jak sądzę) przyjaciół. Karii nareszcie mnie zauważyła, podbiegła do mnie z krzykiem:
- Oh! Alex, Aleex! - cieszyłą się jak małe dziecko, któe dostało lizaka - Co ty tu robisz? Miałąś jeszcze zostać w szpitalu..
- No.. ja.. właśnie.. - przerwałąm bo w tym momencie ziemia zadrżała , w powietrzu unosił się gęsty prawie czarny już dym, nastąpił wybuch. Gdzieś kilka przecznic dalej.. WIELKIE BUM!
Wszyscy w parku byli zrozpaczeni, nikt nie wiedział ci się stało. Niektórzy biegali dookoła, nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Niektórzy mdleli z przerażenia, jeszcze inni płakali nie mogąc nawet wziąść oddechu. A ja? Podskoczyłam jak kangur! Później skuliłam się jak mały wystraszony kotek, i zaczęłam krzyczeć. Poczułam czjeś rece na mojej talii. Ujrzałam szatyna, o ciemnych tęczówkach. To był Tom, mój Tom. Miał taki sam wyraz twarzy, jak gdy przyszedł po mnie do szpitala. Definitywnie.. był zły, jednak poważny.
- Co tu robisz?! Coś znowu narobił?! - elegancka brunetka znowu zaatakowała - Zostaw ją bo jak zaraz Ci.. - Karii jednak ustąpiła. Chłopak z którym była. Mulat. Tak, on ją uspokajał.
- Przestań, nie teraz. Pamiętasz? - rzekł do niej
- Pamiętam..
-Co lasia? Masz jakiś problem? Już pyskata nie jesteś? Oj. jak mi szkoda.. Twój laluś pedałek Cię tak zmienił? - Zaśmiał się Tom.
- Trzymaj mnie Zayn bo już jestem na granicy swojej wtrzymałośći.. - powiedziała, zaciskając zęby.
Zrobiło mi isę głupio. Bronić Tom'a? Czy bronić Karii? Jednak byłam w jego objęciach.. Ale.. było mi jej żal.
- Idziemy, nie ma czasu . - Tom złapał mnie za ręke i oddaliliśmy się. - Banda frajerów - rzekł sam do siebie gdy już byliśmy parę metrów dalej. Grupka przyjaciół patrzyła na nas złowrogo. Chociaż.. tylko na Tom'a.. Bo ja w niczym nie zawiniłam.
Po chwili doszliśmy do motoru. Tom na niego usiadł i odrzekł:
- Wsiadaj.
- Ale..
-Wsiadaj..! - no więc usiadłam.
- A kaski? Masz tylko jeden.. - zauważyłam kask , który trzymał w dłoniach
- Ty założysz mój.
- A jak coś Ci się stanie?
- Nic się nie stanie.
- Ale..
- Już cicho.. Wkładaj. - Podał mi kask.
Gdy tylko zdążyłam go założyć, usłyszałam z daleka odgłosy, raczej wrzaski ludzi, śmierdziało dymem, dopiero teraz przyjechała Straż Pożarna, Policja, i Pogotowie..
Jednak najstraszniejszy był sam wybuch. Jakby ktoś nadmuchał torebkę foliową a później w nią trzasnął. Na dźwięk tego lekko podskoczyłam, szybko przyłożyłam ręce do swoich uszu, by nie móc nic słyszeć. Tom jak najszybciej mógł włożył kluczyki, i odpalił, czarne cudo , ruszyliśmy w stronę wyjazdu z miasta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemmka!
Jak się podoba?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Chciecie dalszą część? Liczę na 7 komów! ;)
Ejejejej! Doradzicie mi?
Czy jeżeli założę, nowego (lepszego) bloga.. Będziecie zaglądać? <3
Czekam na odpowiedzi! Do miłego ;**
Przepraszam, za "kolor tła" tekstu, nie chcę go ale jakoś nie mogę usunąć. Wybaczcie mi to.
Udając, że ich nie widzę, podeszłam do fontanny, siadając na jej brzeg. Była mała chociaż park był ogromny. Powinni niedługo to zmienić.. Ciągle patrzyłam z zaciekawieniem na grupkę (jak sądzę) przyjaciół. Karii nareszcie mnie zauważyła, podbiegła do mnie z krzykiem:
- Oh! Alex, Aleex! - cieszyłą się jak małe dziecko, któe dostało lizaka - Co ty tu robisz? Miałąś jeszcze zostać w szpitalu..
- No.. ja.. właśnie.. - przerwałąm bo w tym momencie ziemia zadrżała , w powietrzu unosił się gęsty prawie czarny już dym, nastąpił wybuch. Gdzieś kilka przecznic dalej.. WIELKIE BUM!
Wszyscy w parku byli zrozpaczeni, nikt nie wiedział ci się stało. Niektórzy biegali dookoła, nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Niektórzy mdleli z przerażenia, jeszcze inni płakali nie mogąc nawet wziąść oddechu. A ja? Podskoczyłam jak kangur! Później skuliłam się jak mały wystraszony kotek, i zaczęłam krzyczeć. Poczułam czjeś rece na mojej talii. Ujrzałam szatyna, o ciemnych tęczówkach. To był Tom, mój Tom. Miał taki sam wyraz twarzy, jak gdy przyszedł po mnie do szpitala. Definitywnie.. był zły, jednak poważny.
- Co tu robisz?! Coś znowu narobił?! - elegancka brunetka znowu zaatakowała - Zostaw ją bo jak zaraz Ci.. - Karii jednak ustąpiła. Chłopak z którym była. Mulat. Tak, on ją uspokajał.
- Przestań, nie teraz. Pamiętasz? - rzekł do niej
- Pamiętam..
-Co lasia? Masz jakiś problem? Już pyskata nie jesteś? Oj. jak mi szkoda.. Twój laluś pedałek Cię tak zmienił? - Zaśmiał się Tom.
- Trzymaj mnie Zayn bo już jestem na granicy swojej wtrzymałośći.. - powiedziała, zaciskając zęby.
Zrobiło mi isę głupio. Bronić Tom'a? Czy bronić Karii? Jednak byłam w jego objęciach.. Ale.. było mi jej żal.
- Idziemy, nie ma czasu . - Tom złapał mnie za ręke i oddaliliśmy się. - Banda frajerów - rzekł sam do siebie gdy już byliśmy parę metrów dalej. Grupka przyjaciół patrzyła na nas złowrogo. Chociaż.. tylko na Tom'a.. Bo ja w niczym nie zawiniłam.
Po chwili doszliśmy do motoru. Tom na niego usiadł i odrzekł:
- Wsiadaj.
- Ale..
-Wsiadaj..! - no więc usiadłam.
- A kaski? Masz tylko jeden.. - zauważyłam kask , który trzymał w dłoniach
- Ty założysz mój.
- A jak coś Ci się stanie?
- Nic się nie stanie.
- Ale..
- Już cicho.. Wkładaj. - Podał mi kask.
Gdy tylko zdążyłam go założyć, usłyszałam z daleka odgłosy, raczej wrzaski ludzi, śmierdziało dymem, dopiero teraz przyjechała Straż Pożarna, Policja, i Pogotowie..
Jednak najstraszniejszy był sam wybuch. Jakby ktoś nadmuchał torebkę foliową a później w nią trzasnął. Na dźwięk tego lekko podskoczyłam, szybko przyłożyłam ręce do swoich uszu, by nie móc nic słyszeć. Tom jak najszybciej mógł włożył kluczyki, i odpalił, czarne cudo , ruszyliśmy w stronę wyjazdu z miasta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemmka!
Jak się podoba?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Chciecie dalszą część? Liczę na 7 komów! ;)
Ejejejej! Doradzicie mi?
Czy jeżeli założę, nowego (lepszego) bloga.. Będziecie zaglądać? <3
Czekam na odpowiedzi! Do miłego ;**
Przepraszam, za "kolor tła" tekstu, nie chcę go ale jakoś nie mogę usunąć. Wybaczcie mi to.
niedziela, 24 sierpnia 2014
ROZDZIAŁ XXV
Obudziłam się w białym pokoju. *piii pii pii pii pii pii* Słyszę dźwięk respiratora.
Po mojej prawej stronie, leżą już suche, zwiędłe brudne kwiaty..
Co ja tu robię? Ręce mi drżą. Czuję jakby coś miażdżyło mi serce.
Dochodzą do mnie czyjeś kroki. Bialutkie drzwi otwierają się powoli, a ja tylko spoglądam na nie z zaciekawieniem. Do środka weszła kobieta z opuszczoną głową, również ubrana na biało. Wcale mnie nie zauważyła.. podeszła do szafki, i malowała się.
Krzywo na nią patrzyłam. Byłam zła, że mnie nie widzi.
Nareszcie mnie zauważyła. Wyszczerzyła swoje pomalowane oczy i ruszyła pędem w stronę drzwi, krzycząc:
- Doktorzeee!!! Doktorzeee!!!
Była dziwna. Ale śmieszna..więc śmiałam się z niej, jak idiotka.
Po chwili przyszła, razem z mężczyzną. On dokładnie mnie obejrzał, a później zadawał kilka pytań, lecz ja na żadne nie odpowiadałam. Siedziałam cicho..
- Panienko? Pamiętasz cokolwiek?
- ...
- Hmm.. - zastanowił się przez moment, po czym zwrócił się do kobiety.
- Jeanette, stwierdzam amnezję dysocjacyjną.
- No więc.. ja zadzwonię do jej bliskich.. - rzekła. A zaraz już jej nie było.
Zastanawiałam się o czym rozmawiali, ponieważ nie wiele zrozumiałam..
***
Gdy młoda kobieta wróciła, od razu poinformowała mężczyznę, zwanym "doktorem" :
- Nikt nie przyjedzie. Jednie tamten chłopak, i dziewczyna..
- Dobrze. Poinformuj mnie jak już przyjdą.
-Oczywiście. - rzekła. Po czym oboje wyszli.
Przez chwilę tak jakby wyłączyłam się. Nie myślałam o niczym, sama pustka. Gdy się otrząsnęłam usłyszałam nadchodzące kroki.- Nikt nie przyjedzie. Jednie tamten chłopak, i dziewczyna..
- Dobrze. Poinformuj mnie jak już przyjdą.
-Oczywiście. - rzekła. Po czym oboje wyszli.
Drzwi otworzyły się szeroko. A w nich stanął wysoki szatyn. Rozejrzał się, i.. po prostu usiadł sobie obok mnie. Nic nie mówił milczał.. Przez chwilę tylko spuścił wzrok od podłogi, i spojrzał na mnie. Wtedy już się nie obejżał. Właśnie utrzymaliśmy kontakt wzrokowy. Jego oczy wpatrzone w moje, moje w jego. Te piękne bursztynowe oczy błyskały niczym cudowny diament na pierścionku zaręczynowym były wpatrzone w moje, w moje.. W moje oczy. W moje oczy o kolorze brudnego piasku, kolorze... zagubienia(?)
Jego oczy płonęły. Nie wiem, czy to było szczęście, czy szaleńcze myśli psychopaty.
Lekko uśmiechnął się, złapał moją rękę, tak jakby była rzeczą, którą zaraz by miał stracić.
- Jak się czujesz? - zapytał zatroskanym głosem - Byłam zdziwiona, że w ogóle się odezwał.
- Chyba... dobrze.- odpowiedziałam nie zupełnie wiedząc, co powiedzieć.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Dobrze? - spytał z wielką powagą
-..Emm.. dobrze..
-Na początek.. Jestem Tom. Miałaś wypadek, a teraz masz amnezję- to znaczy, że straciłaś pamięć, nic nie pamiętasz. Zatem to oznacza, że mnie również. Zapewne chciałabyś wiedzieć kim dla Ciebie jestem. Raczej byłem...
Poznaliśmy się w szkole. Mieszkaliśmy w Polsce. Teraz znajdujemy się w Anglii. Ale to bez znaczenia. Przyjaźnimy się od podstawówki. Jednak... to było coś więcej niż przyjaźń. Pewnie sobie nie przypominasz.
Zawsze chodziliśmy do studio nagrywać piosenki. Byliśmy zakochani. A ja wciąż Cię kocham.- byłam zaskoczona tym co ten chłopak do mnie mówi. A w życiu go na oczy nie widzidzałam! Choć.. jednak wcale się nie zastanawiałam, czy kłamie. Wierzyłam mu 100-u procentowo! Nie miałam żadnych wątpliwości. Czy jednak dobrze zrobiłam? Nagle zrobiło się ciemno. Ujrzałam jego nie wiem jakim cudem. Ale byliśmy w jakimś pomieszczeniu. Mikrofon, i słuchawki. Razem śpiewamy. To jak magia. Ha! Obudzilam sie. Znowu byliśmy w znajomym mi bialutkim pokoju. Teraz miałam pewność, że nie kłamie. To była wizja jestem pewna.Tak.
-Wierzę Ci. Ale.. co teraz? - zwróciłam się do niego.
- Chcę być z Tobą.
-Ale.. - nie byłam pewna, czy chcę, dusza krzyczała nie! A ja chciałam. Ja chciałam. Moje serce chciało.
- Chcę być z Tobą.Kochać Cię. Być przy Tobie. Zawsze. Kocham Cię. Za uśmiech. Za to, że jesteś blisko mnie. Za to, że zmieniłaś wszystko. Kocham Cię tak po prostu. Po po prostu Cię kocham. A więc? Ty wiesz, żę jest między nami wielka więź. Tylko nie pamiętasz tego. Proszę.
-Zgoda. - Nawet tego nie przemyślałam, ale byłam przeszczęśliwa! Znienacka drzwi się szeroko otworzyły a w nich stanęła brunetka, która od razu i to dosłownie rzuciła się na niego z krzykiem.
- Zostaw ją ty..!!! Tyy...!!!! Ty porywaczuu!Świnio!Zboczeńcu!Ty chamie! Gdzie policja?! KURWA GDZIE POLICJA?!! - Właśnie w tym momencie weszły pielęgniarki. Tom zdążył jeszcze powiedzieć mi, że mam go poinformować, kiedy wyjde ze szpitala.Pielęgniarki rozdzieliły ich a tym samym odwiedziny Tom'a się skończyły.
- Trzymajcie mnie ludzie, bo zaraz go zabiję! - przez moment dziewczyna mamrotała do siebie.
W tym czasie uspokoiła się, następnie usiadła obok mnie i przedstawiła się:
- Cześć. Jestem Karii. Wiem, że mnie nie pamiętasz, ale przyjaźniłyśmy się.. a od czasu Twojego wypadku wiele się zmieniło.. lecz.. przyszłam się tylko przywitać i powiedzieć, że bardzo tęskniłam.
Źle mi było przez te miesiące. Nie mogę wrócić do domu. Znajomi mnie porzucili.. Dam Ci mój numer telefonu. Gdy już będziesz zdrowa poproś pielęgniarki, by wystukały ci mój numer. Niebawem przyjadę i porozmawiamy. - uśmiechnęła się.- no nic. Ja już muszę uciekać. Miło było Cię zobaczyć. - przytuliła mnie i odeszła.. tak.. po prostu..
Byłam mega zmęczona. wiele musiałam sobie ułożyć. Ale nie chciało mi się myśleć, więc.. pogrążyłam się we śnie.
***
Obudziło mnie jasne światło.. Ujrzałam pielęgniarkę. Tą samą co wcześniej. Jak jej tam? Ah tak. Jeanette.
Jego oczy płonęły. Nie wiem, czy to było szczęście, czy szaleńcze myśli psychopaty.
Lekko uśmiechnął się, złapał moją rękę, tak jakby była rzeczą, którą zaraz by miał stracić.
- Jak się czujesz? - zapytał zatroskanym głosem - Byłam zdziwiona, że w ogóle się odezwał.
- Chyba... dobrze.- odpowiedziałam nie zupełnie wiedząc, co powiedzieć.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Dobrze? - spytał z wielką powagą
-..Emm.. dobrze..
-Na początek.. Jestem Tom. Miałaś wypadek, a teraz masz amnezję- to znaczy, że straciłaś pamięć, nic nie pamiętasz. Zatem to oznacza, że mnie również. Zapewne chciałabyś wiedzieć kim dla Ciebie jestem. Raczej byłem...
Poznaliśmy się w szkole. Mieszkaliśmy w Polsce. Teraz znajdujemy się w Anglii. Ale to bez znaczenia. Przyjaźnimy się od podstawówki. Jednak... to było coś więcej niż przyjaźń. Pewnie sobie nie przypominasz.
Zawsze chodziliśmy do studio nagrywać piosenki. Byliśmy zakochani. A ja wciąż Cię kocham.- byłam zaskoczona tym co ten chłopak do mnie mówi. A w życiu go na oczy nie widzidzałam! Choć.. jednak wcale się nie zastanawiałam, czy kłamie. Wierzyłam mu 100-u procentowo! Nie miałam żadnych wątpliwości. Czy jednak dobrze zrobiłam? Nagle zrobiło się ciemno. Ujrzałam jego nie wiem jakim cudem. Ale byliśmy w jakimś pomieszczeniu. Mikrofon, i słuchawki. Razem śpiewamy. To jak magia. Ha! Obudzilam sie. Znowu byliśmy w znajomym mi bialutkim pokoju. Teraz miałam pewność, że nie kłamie. To była wizja jestem pewna.Tak.
-Wierzę Ci. Ale.. co teraz? - zwróciłam się do niego.
- Chcę być z Tobą.
-Ale.. - nie byłam pewna, czy chcę, dusza krzyczała nie! A ja chciałam. Ja chciałam. Moje serce chciało.
- Chcę być z Tobą.Kochać Cię. Być przy Tobie. Zawsze. Kocham Cię. Za uśmiech. Za to, że jesteś blisko mnie. Za to, że zmieniłaś wszystko. Kocham Cię tak po prostu. Po po prostu Cię kocham. A więc? Ty wiesz, żę jest między nami wielka więź. Tylko nie pamiętasz tego. Proszę.
-Zgoda. - Nawet tego nie przemyślałam, ale byłam przeszczęśliwa! Znienacka drzwi się szeroko otworzyły a w nich stanęła brunetka, która od razu i to dosłownie rzuciła się na niego z krzykiem.
- Zostaw ją ty..!!! Tyy...!!!! Ty porywaczuu!Świnio!Zboczeńcu!Ty chamie! Gdzie policja?! KURWA GDZIE POLICJA?!! - Właśnie w tym momencie weszły pielęgniarki. Tom zdążył jeszcze powiedzieć mi, że mam go poinformować, kiedy wyjde ze szpitala.Pielęgniarki rozdzieliły ich a tym samym odwiedziny Tom'a się skończyły.
- Trzymajcie mnie ludzie, bo zaraz go zabiję! - przez moment dziewczyna mamrotała do siebie.
W tym czasie uspokoiła się, następnie usiadła obok mnie i przedstawiła się:
- Cześć. Jestem Karii. Wiem, że mnie nie pamiętasz, ale przyjaźniłyśmy się.. a od czasu Twojego wypadku wiele się zmieniło.. lecz.. przyszłam się tylko przywitać i powiedzieć, że bardzo tęskniłam.
Źle mi było przez te miesiące. Nie mogę wrócić do domu. Znajomi mnie porzucili.. Dam Ci mój numer telefonu. Gdy już będziesz zdrowa poproś pielęgniarki, by wystukały ci mój numer. Niebawem przyjadę i porozmawiamy. - uśmiechnęła się.- no nic. Ja już muszę uciekać. Miło było Cię zobaczyć. - przytuliła mnie i odeszła.. tak.. po prostu..
Byłam mega zmęczona. wiele musiałam sobie ułożyć. Ale nie chciało mi się myśleć, więc.. pogrążyłam się we śnie.
***
Obudziło mnie jasne światło.. Ujrzałam pielęgniarkę. Tą samą co wcześniej. Jak jej tam? Ah tak. Jeanette.
- Witaj. - przywitała mnie promiennym uśmiechem wiosny.- wybacz, że Cię obudziłam odsłaniając okna. Ale pilny telefon do Ciebie.-podała telefon i odeszła.
- Hallo?
-Alex?
-Emm.. chyba.. tak.
-Wyłaź z tego szpitala. Rusz wreszcie tą tłustą dupę, i do roboty!
...
...
...
...
// UWAGA! Następny rozdział ukaże się dopiero gdy znajdzie się tu 5 komentarzy :)) Nie wcześniej!
Bardzo się starałam aby ten rozdział był długi ponieważ dawno nie pisałam. Tak więc.. CZEKAM NA KOMENTARZE!!
Nie wierze, już 25 rozdział ;') Cieszę się, bardzo bo zaraz stuknie trzydziecha! Lecz wciąż brak mi czytelników. PRZEPRASZAM, nie mogę skończyć narzekać!
- Hallo?
-Alex?
-Emm.. chyba.. tak.
-Wyłaź z tego szpitala. Rusz wreszcie tą tłustą dupę, i do roboty!
...
...
...
...
// UWAGA! Następny rozdział ukaże się dopiero gdy znajdzie się tu 5 komentarzy :)) Nie wcześniej!
Bardzo się starałam aby ten rozdział był długi ponieważ dawno nie pisałam. Tak więc.. CZEKAM NA KOMENTARZE!!
Nie wierze, już 25 rozdział ;') Cieszę się, bardzo bo zaraz stuknie trzydziecha! Lecz wciąż brak mi czytelników. PRZEPRASZAM, nie mogę skończyć narzekać!
piątek, 1 sierpnia 2014
ZWIASTUN
Zapraszam do obejrzenia Zwiastunu tego bloga.
Alex Lives
https://www.youtube.com/watch?v=PWxLsqB5zPA
<3 !
Alex Lives
https://www.youtube.com/watch?v=PWxLsqB5zPA
<3 !
sobota, 7 czerwca 2014
ROZDZIAŁ XXIV

***
Tego dnia. Tego dnia zmieniło się w s z y s t k o .Tom zabrał mnie na dwór, by odebrać następny towar. Ze zdziwieniem patrzyłam na obcego faceta, który wydawał mi się znajomy, dopiero gdy wyciągał towar z kieszeni spojrzał się na mnie. Widocznie mnie poznał, ja jego też, lecz nadal nie wiedziałam kim jest dokładnie. Zrobiłam krok do przodu:
- Co masz? - spytałam jakby nigdy nic. Nie odpowiadał, tylko podał towar Tom'owi.. Następnie podszedł do Tom'a i rozmawiali. Gdy skończyli 'nieznajomy' szarpnął mnie za rękę:
- Teraz pójdziesz ze mną. - szepnął niewinnie . Weszłam z nim do garażu, a on zdjął swój czarny kaptur.
- To ja. - rzekł.
- ...? - szukałam go w pamięci, ale znalazłam tyko złe wspomnienia związane z zimną piwnicą, i rozzłoszczonym Tom'em..
- Pamiętasz mnie?
- * przekręciłam tylko przecząco głową *
- *westchnął * - a ja czekałam aż coś powie..
Gdy brał oddech by coś ważnego mi powiedzieć, usłyszałam krzyki dochodzące z dworu i szybko tam pobiegłam.. Nie wiem dlaczego ale nagle wróciła do mnie nadzieja. Tom bił się z Robe'm, więc byli zajęci i mogłam uciec... Wzięłam głęboki oddech i pobiegłam do bramy.. była zamknięta, więc przeszłam nad nią.. wtedy dopiero zauważyli, że mnie nie ma. Biegłam przed siebie ile sił w nogach, przede mną znajdowały się różnego rodzaju krzaki i drzewa... gonili mnie z bronią w ręku. Ujrzałam ulice, asfaltową ulice.. biegłam jeszcze szybciej oglądając się za siebie.
Nagle.... auto... krew.... Cichy pisk opon i krzyki dochodzą do mnie gdy spowija mnie ciemność....
Minęło już parę miesięcy odkąd tu jestem. Bardzo schudłam i zbladłam, jestem bardzo osłabiona.. Zmusili mnie do używania narkotyków i innych dopalaczy. Pije i pale.. szantażują mnie, i już z nimi nie walczę.
_______________________________________________________________
// UWAGA! Chcę skłonić Was, do komentowanie, więc..
Następny rozdział, będzie dopiero wtedy, gdy znajdzie się tu 5 komentarzy.
P.S. - nie chcę ciągle anonimów, rozumiem, że możecie nie mieć konta, więc, jeżeli dodajecie anonimowe, prosze się podpisać na końcu . :) DZIĘKUJE
Wiem, żę bardzo krótki
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
CZEKAM NA KOMENTARZE .
_______________________________________________________________
// UWAGA! Chcę skłonić Was, do komentowanie, więc..
Następny rozdział, będzie dopiero wtedy, gdy znajdzie się tu 5 komentarzy.
P.S. - nie chcę ciągle anonimów, rozumiem, że możecie nie mieć konta, więc, jeżeli dodajecie anonimowe, prosze się podpisać na końcu . :) DZIĘKUJE
Wiem, żę bardzo krótki
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
CZEKAM NA KOMENTARZE .
piątek, 30 maja 2014
ROZDZIAŁ XXIII
* tydzień później *
Obudziłam się z krzykiem. W prawdzie nie wiem, czy wcale się obudziłam.. tym razem jestem przykuta do łóżka. Po moich próbach ucieczki działy się straszne rzeczy.. Nie mogę, już. Chciałabym jakoś to wszystko cofnąć...
Nagle Tom wszedł z hukiem, i podał mi telefon.
- Masz zadzwonić i powiedzieć, że jesteś za granicą, i że u Ciebie w porządku. Masz 2 minuty.. więcej Ci nie dam. Już się tu ludzie kręcą.. to przez Ciebie! Ha! *szyderczy uśmieszek* tylko bez żadnych wybryków!
Wbiłam numer do Louis'a , zaś tylko ten pamiętałam.. lecz nikt się nie odezwał. On, po prost nie odbierał..
- Zadzwoń do kogoś innego. - rzekł Tom
-... nie pamiętam innego numeru.. - szepnęłam drżącym głosem.
Tom, choć wściekły, nie pisnął ni słówka.
Po chwili zadzwonił telefon. A ja tylko patrzyłam na niego z przerażeniem.
- Odbierz! - krzyknął, zniecierpliwiony..
Wzięłam telefon do ręki i odebrałam.
- Hallo? Hallo... jest tam ktoś? - zapamiętam ten głos do końca życia, to na pewno był on. To Louis.
- ... To.. to ja.. Alex..
- ….
- Louis, jesteś tam?
- T-tak.. ale.. Ty... Gdzie Ty jesteś? I Co robisz? Co z Tom'em? Kiedy? Jak? - chciał wiedzieć jak najwięcej.
- ja tylko dzwonię.. bo... - nie mogłam dokończyć..łzy już same mi spływały po policzkach .
- bo..?
W tej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć. Dlatego Tom szeptał do mnie, żebym przekazała Lou, że złapali Tom'a a ja sama jestem szczęśliwa za granicą, ponieważ mam wspaniałego narzeczonego … Nie mogłam mu tego opowiedzieć. Nie mogłam skłamać. Tom się zniecierpliwił...
- No, Mów!!!
*
- Kto to był ? - spytał Lou swym troskliwym głosem
- Jestem za granicą. W sumie nie ważne.. Em... ja jestem.. s z c z ę ś l i w a … i …. * NIE MOGE TOM ! * - krzyknęłam do niego, zasłaniając słuchawkę!
- SPRZECIWIASZ MI SIĘ ?!
- … Nienawidzę Cię... - tyle emocji.. nie chciałam .. ale musiałam.
* Wróciłam do rozmowy.
- Hallo? Alex?
- zaręczyłam się Louis.. - w tym momencie płacz wyrwał się ze mnie
- Tyko, dlaczego płaczesz?
- wiesz... to.. to łzy szczęścia.. Ale wiedz, że zawsze , ale to zawsze bardzo mocno Cię ko....uvwejfajU2flrc vdg dj ebwa\frv3yueailq – Tom, zaczął wyrywać mi telefon z ręki.
-CO ROBISZ?
- Skończył Ci się czas! Dosyć już!
- Dobra, tylko się pożegnam.
*
-Alex?? co chciałaś powiedzieć?
- Trzymaj się..

_______________________________________________________________________________
WĄTPIĘ, W TO, ŻE KTOŚ TO CZYTA.
ODEZWIJCIE SIĘ W KOŃCU !
sobota, 15 lutego 2014
ROZDZIAŁ XXII
Tom brutalnie złapał mnie za ręce i przysunął do siebie.
Pchnął mnie na łóżko i położył się na mnie .
Zdjął swoje spodnie a potem próbował zdjąć moje, ale ja mu się wyrwałam. Uderzyłam go.
Ześlizgnęłam się z łóżka dołem najpierw szłam na czworaka po podłodze. Kolanem ustałam na spodnie Tom'a poczułam, że ma coś w kieszeni. Od razu to wyciągnęłam. To były klucze.
Szybko otworzyłam drzwi, zanim jeszcze Tom wstał.
Biegłam przed siebie ile sił, żeby tylko go zgubić. Biegłam wąskim niekończącym się korytarzem.
Prze de mną znajdowały się ogromne metalowe drzwi.
Słyszałam z tyłu szybkie, głośne kroki. Wystraszyłam się, aż klucz wypadł mi z rąk.
Szybko się schyliłam i podniosłam go. Już dochodziły do mnie głośny głos porywacza:
- Znajdę Cię Su*o !!!
Wcisnęłam klucz do zamka.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam świat.
Obok bramy znajdował się samochód.
Był otwarty weszłam do niego ... wtedy zobaczyłam Tom'a który biegł w moją stronę.
Ręka mi strasznie drgała, ale i tak nie mogłam wcisnąć kluczy do stacyjki.
BO TO NIE SĄ KLUCZE DO AUTA !
Tom wściekły wszedł do auta .
Położył się na mnie i całował .
Zaczęłam krzyczeć wniebogłosy, ale po chwili przestałam,
bo zasłonił mi buzię ręką.
Drugą ręką zaczął mnie dotykać.
Potem włożył ją pod moją bluzkę następnie pod spodnie.
Ciągle się szarpałam, ale nic z tego ... Tom był dla mnie za silny.
Nareszcie, go ugryzłam, wyszarpałam i rzuciłam się do biegu......
Na moje nieszczęście... wpadłam na dwóch palaczy... Skąd wiem, że oni palą? Cuchnie od nich gorzej niż od Zayn'a ...
Mocno mnie złapali. Jeden w rękach drugi w biodrach...
- Zaprowadźcie ją do piwnicy. I żeby teraz stamtąd nie wyszła !!!Macie ją pilnować ! ... Skoczę do miasta, po towar wrócę, i dokończę, to co zacząłem. - Szyderczo się uśmiechnął patrząc na mnie i odszedł..
Tak, jak powiedział. Zamknęli mnie w piwnicy .. i pilnowali..
Zasnęłam.
______________
Komentarzy brak.
Spodziewam się, że muszę zamknąć bloga.
Pchnął mnie na łóżko i położył się na mnie .
Zdjął swoje spodnie a potem próbował zdjąć moje, ale ja mu się wyrwałam. Uderzyłam go.
Ześlizgnęłam się z łóżka dołem najpierw szłam na czworaka po podłodze. Kolanem ustałam na spodnie Tom'a poczułam, że ma coś w kieszeni. Od razu to wyciągnęłam. To były klucze.
Szybko otworzyłam drzwi, zanim jeszcze Tom wstał.
Biegłam przed siebie ile sił, żeby tylko go zgubić. Biegłam wąskim niekończącym się korytarzem.
Prze de mną znajdowały się ogromne metalowe drzwi.
Słyszałam z tyłu szybkie, głośne kroki. Wystraszyłam się, aż klucz wypadł mi z rąk.
Szybko się schyliłam i podniosłam go. Już dochodziły do mnie głośny głos porywacza:
- Znajdę Cię Su*o !!!
Wcisnęłam klucz do zamka.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam świat.
Obok bramy znajdował się samochód.
Był otwarty weszłam do niego ... wtedy zobaczyłam Tom'a który biegł w moją stronę.
Ręka mi strasznie drgała, ale i tak nie mogłam wcisnąć kluczy do stacyjki.
BO TO NIE SĄ KLUCZE DO AUTA !
Tom wściekły wszedł do auta .
Położył się na mnie i całował .
Zaczęłam krzyczeć wniebogłosy, ale po chwili przestałam,
bo zasłonił mi buzię ręką.
Drugą ręką zaczął mnie dotykać.
Potem włożył ją pod moją bluzkę następnie pod spodnie.
Ciągle się szarpałam, ale nic z tego ... Tom był dla mnie za silny.
Nareszcie, go ugryzłam, wyszarpałam i rzuciłam się do biegu......
Na moje nieszczęście... wpadłam na dwóch palaczy... Skąd wiem, że oni palą? Cuchnie od nich gorzej niż od Zayn'a ...
Mocno mnie złapali. Jeden w rękach drugi w biodrach...
- Zaprowadźcie ją do piwnicy. I żeby teraz stamtąd nie wyszła !!!Macie ją pilnować ! ... Skoczę do miasta, po towar wrócę, i dokończę, to co zacząłem. - Szyderczo się uśmiechnął patrząc na mnie i odszedł..
Tak, jak powiedział. Zamknęli mnie w piwnicy .. i pilnowali..
Zasnęłam.
______________
Komentarzy brak.
Spodziewam się, że muszę zamknąć bloga.
sobota, 18 stycznia 2014
ROZDZIAŁ XXI
Tom wszedł do pokoju.
- No szybko ubieraj się.. Kolacja czeka. - rzucił ubrania w moją stronę.
- To ma być jakiś żart, prawda? - spytałam, bardzo mnie zdziwił.
- Nie...|.. Pospiesz się - wyszedł.
Sukienka była bardzo ładna, ale ledwo co zasłoniła mi.........
Byłam bardzo zdziwiona.
Co on kombinował??
*
Za chwilę znów przyszedł.
- Chodź. Tylko nie próbuj uciekać, bo i tak nie znajdziesz wyjścia. - zaprowadził mnie do pomieszczenia obok. Na stole znajdowała się wykwintna kolacja i czerwone wino.
W tle słyszałam muzykę, dokładniej duet. Mogę się domyślić, że nasz.
- Na pewno jesteś głodna. Usiądź, porozmawiamy. - powiedział, i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Nie. Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - odpowiedziałam mu. Byłam nie miła. Zachowywałam się sarkastycznie.
-... Pytałem czy masz na to ochotę!? Usiądź. - podniósł głos... wręcz krzyczał. Usiadłam patrząc na niego nie miłym spojrzeniem.
Powoli i delikatnie nalał mi wino do kieliszka. Następnie sobie.
- Kim był ten idiota, który się na mnie rzucił, na uliczce ? - usiadł, i zapytał się mnie.
-Emmmmm...

- Już.. mów!!

-Powiesz CZY NIE??!

- Nie.. - uśmiechnęłam się do niego ironicznie, a on tylko groźnie na mnie spojrzał..
Wziął łyk wina.
- Czemu nic nie jesz? - spytał.
-...
-Napij się wina.
-...
- masz się napić tego wina !
-... Sam się napij Tego Wina.!! - wstałam, wzięłam w dłoń kieliszek. Podeszłam do Tom'a i oblałam go winem. Dokończyłam już wkurzona:
-Dlaczego mnie porwałeś?! Po co to wszystko!? Pieniądze.. rozumiem! Ale do czego ja jestem Ci potrzebna?!!
On również wstał złapał za mój policzek i powiedział:
- Nie denerwuj się tak Kochanie, wszystko w swoim czasie. - zrobiłam krok do tyłu.
Tylko groźnie na mnie spojrzał i z całej siły uderzył mnie w twarz.
Ból był piekielny. Złapałam się za policzek, strasznie mnie piekł...
Przejechałam ręka po całej twarzy, spojrzałam na nią... zobaczyłam krew.
- Ty..... jak.- jak śmiesz??!! - spoliczkowałam go. Tom zaczął przeklinać, i wyzywać mnie...
Znów mnie uderzył. Ale tym razem jeszcze mocniej. Upadłam na ziemię.
Ledwo co wstałam i cofnęłam się.
- Chciałeś tylko ze mną porozmawiać tak??! Już wolę gnić w tej piwnicy niż z Tobą rozmawiać!!! - podniósł głowę wyżej i szyderczo się zaśmiał...
Szedł w moją stronę, a ja ciągle się odsuwałam. Aż do piwnicy.
Nie miałam już wyjścia. Zamknął drzwi na klucz.
Strasznie drgałam.
Schowałam się za łóżkiem.
- Nie uciekniesz mi stąd nie ma wyjścia. - odezwał się.
Słyszałam jego wolne coraz głośniejsze kroki.
Już był przy łóżku.
Ujrzałam Go. Zaczął się rozbierać i..................................................................................................
____________________________________________________
i KONIEC ROZDZIAŁU XD
Proszę o komentarze, bo zastanawiam się nad usunięciem bloga !!!

- To ma być jakiś żart, prawda? - spytałam, bardzo mnie zdziwił.
- Nie...|.. Pospiesz się - wyszedł.
Sukienka była bardzo ładna, ale ledwo co zasłoniła mi.........
Byłam bardzo zdziwiona.
Co on kombinował??
*
Za chwilę znów przyszedł.
- Chodź. Tylko nie próbuj uciekać, bo i tak nie znajdziesz wyjścia. - zaprowadził mnie do pomieszczenia obok. Na stole znajdowała się wykwintna kolacja i czerwone wino.
W tle słyszałam muzykę, dokładniej duet. Mogę się domyślić, że nasz.
- Na pewno jesteś głodna. Usiądź, porozmawiamy. - powiedział, i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Nie. Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - odpowiedziałam mu. Byłam nie miła. Zachowywałam się sarkastycznie.
-... Pytałem czy masz na to ochotę!? Usiądź. - podniósł głos... wręcz krzyczał. Usiadłam patrząc na niego nie miłym spojrzeniem.
Powoli i delikatnie nalał mi wino do kieliszka. Następnie sobie.
- Kim był ten idiota, który się na mnie rzucił, na uliczce ? - usiadł, i zapytał się mnie.
-Emmmmm...

- Już.. mów!!

-Powiesz CZY NIE??!

- Nie.. - uśmiechnęłam się do niego ironicznie, a on tylko groźnie na mnie spojrzał..
Wziął łyk wina.
- Czemu nic nie jesz? - spytał.
-...
-Napij się wina.
-...
- masz się napić tego wina !
-... Sam się napij Tego Wina.!! - wstałam, wzięłam w dłoń kieliszek. Podeszłam do Tom'a i oblałam go winem. Dokończyłam już wkurzona:
-Dlaczego mnie porwałeś?! Po co to wszystko!? Pieniądze.. rozumiem! Ale do czego ja jestem Ci potrzebna?!!
On również wstał złapał za mój policzek i powiedział:
- Nie denerwuj się tak Kochanie, wszystko w swoim czasie. - zrobiłam krok do tyłu.
Tylko groźnie na mnie spojrzał i z całej siły uderzył mnie w twarz.
Ból był piekielny. Złapałam się za policzek, strasznie mnie piekł...
Przejechałam ręka po całej twarzy, spojrzałam na nią... zobaczyłam krew.
- Ty..... jak.- jak śmiesz??!! - spoliczkowałam go. Tom zaczął przeklinać, i wyzywać mnie...
Znów mnie uderzył. Ale tym razem jeszcze mocniej. Upadłam na ziemię.
Ledwo co wstałam i cofnęłam się.
- Chciałeś tylko ze mną porozmawiać tak??! Już wolę gnić w tej piwnicy niż z Tobą rozmawiać!!! - podniósł głowę wyżej i szyderczo się zaśmiał...
Szedł w moją stronę, a ja ciągle się odsuwałam. Aż do piwnicy.
Nie miałam już wyjścia. Zamknął drzwi na klucz.

Schowałam się za łóżkiem.
- Nie uciekniesz mi stąd nie ma wyjścia. - odezwał się.
Słyszałam jego wolne coraz głośniejsze kroki.
Już był przy łóżku.
Ujrzałam Go. Zaczął się rozbierać i..................................................................................................
____________________________________________________
i KONIEC ROZDZIAŁU XD
Proszę o komentarze, bo zastanawiam się nad usunięciem bloga !!!
piątek, 10 stycznia 2014
ROZDZIAL XX
* OCZAMI ALEX *
Obudzilam sie, prawdopodobnie w ... piwnicy . Ze strasznym bolem glowy.. - nie do wytrzymania.
.......... Nie Wiem dlaczego, ale lezalam na lozku.....
I ........
Bylam TYLKO w bieliznie. *bylam... troche posiniaczona*
...
Nigdzie nie bylo onka, ale skads musialo dochodzic male swiatelko.
.......... Nie Wiem dlaczego, ale lezalam na lozku.....
I ........
Bylam TYLKO w bieliznie. *bylam... troche posiniaczona*
...
Nigdzie nie bylo onka, ale skads musialo dochodzic male swiatelko.
Zawinelam sie w posciel i szlam powoli w strone zrodla malego swiatelka
. Gdy sie dokladnie przyjrzalam zobaczylam, dziurke od klucza.
W tej scianie byly drzwi ! Male swiatelko dochodzilo od dziurki od klucza !
Zajrzalam tam. Zobaczylam, yyyy tak jakby ... kuchnie ? Salon? - nie wiem.
W tej scianie byly drzwi ! Male swiatelko dochodzilo od dziurki od klucza !
Zajrzalam tam. Zobaczylam, yyyy tak jakby ... kuchnie ? Salon? - nie wiem.
Ale tam ktos byl, jakis mezczyzna.
... Odwrocil sie...
Nie Wierze...
... Odwrocil sie...
Nie Wierze...
Wlasnie ujrzalam jego twarz
Nigdy bym nie zapomniala tej twarzy. Tej skwaszonej durnej twarzy!!
To byl Tom! Ten sam Tom z ktorym bylam! NIEEE To on wszystko uknul!
Nigdy bym nie zapomniala tej twarzy. Tej skwaszonej durnej twarzy!!
To byl Tom! Ten sam Tom z ktorym bylam! NIEEE To on wszystko uknul!
nie chodzilo mu o pieniadze! Tylko o mnie...
Juz rozumiem. Ktos wszedl do tamtego pomieszczenia i rzekl.
-" Szefie wszystko gotowe" - ... "SZEFIE" ?! JA TU ZWARIUJEE!! Zaczelam szarpac klamka i krzyczec: "Wyposcie mniee!" A jednak... moglam siedziec cicho.
- OooOoo ... Malenka juz sie obudzila.
-Po Co To Robisz?! Czego Ty Chcesz? TOM !!? - ostatnie slowo bardzo podkreslilam.
-O! Wiec, wiesz juz kim jestem? Myslalem jednak ze nie predko sie dowiesz. No! Przynajmniej nie musze juz tego ukrywac! - szyderczo sie zasmial.
Juz rozumiem. Ktos wszedl do tamtego pomieszczenia i rzekl.
-" Szefie wszystko gotowe" - ... "SZEFIE" ?! JA TU ZWARIUJEE!! Zaczelam szarpac klamka i krzyczec: "Wyposcie mniee!" A jednak... moglam siedziec cicho.
- OooOoo ... Malenka juz sie obudzila.
-Po Co To Robisz?! Czego Ty Chcesz? TOM !!? - ostatnie slowo bardzo podkreslilam.
-O! Wiec, wiesz juz kim jestem? Myslalem jednak ze nie predko sie dowiesz. No! Przynajmniej nie musze juz tego ukrywac! - szyderczo sie zasmial.
-Agh!!! Po Co To Wszystko!? A! I gdzie sa moje ubrania!!?
-Kochana, wszystkiego dowiesz sie Wieczorkiem. - znow szyderczo sie zasmial, nie znosze tego.
Polozylam sie na lozko..
Minela chwila, uslyszalam, ze ktos otwiera kluczem drzwi.
Tom wszeedl do pokoju. Przyniosl mi sniadanie.
- O.... jakis Ty opiekunczy... -,-
-Jak zawsze, skarbie.
-Nie, nigdy taki nie byles.
-Ale teraz jestem.
- Y.... Nie, nie jestes! Powaznie? Nie czules w tamtym zdaniu kpiny i sarkazmu? - zrobil tylko kwasna mine i gdy wychodzil rzekl:
- Nie denerwuj mnie bo wiesz juz jaki potrafie byc brutalny. - wyszedl.
***
Minelo kilka godzin, minut, sekund.... nie wiem .. przestalam rozrozniac. Dla mnie po prostu wiecznosc!
Dla zabicia czasu nucilam sobie kilka piosenek.
Miedzy innymi:
- Litle Things
- Moments
- You & I
Oczywiscie moja ulubiona piosenke z albumu MM - "Strong"
Tom znowu wszedl do pokoju.
____________________________________________________________________
TA DAA !!!
I JAAKK ??
Dawno nic nie dodawałam. NADAL CZEKAM NA CZYTELNIKÓW !
-Kochana, wszystkiego dowiesz sie Wieczorkiem. - znow szyderczo sie zasmial, nie znosze tego.
Polozylam sie na lozko..
Minela chwila, uslyszalam, ze ktos otwiera kluczem drzwi.
Tom wszeedl do pokoju. Przyniosl mi sniadanie.
- O.... jakis Ty opiekunczy... -,-
-Jak zawsze, skarbie.
-Nie, nigdy taki nie byles.
-Ale teraz jestem.
- Y.... Nie, nie jestes! Powaznie? Nie czules w tamtym zdaniu kpiny i sarkazmu? - zrobil tylko kwasna mine i gdy wychodzil rzekl:
- Nie denerwuj mnie bo wiesz juz jaki potrafie byc brutalny. - wyszedl.
***
Minelo kilka godzin, minut, sekund.... nie wiem .. przestalam rozrozniac. Dla mnie po prostu wiecznosc!
Dla zabicia czasu nucilam sobie kilka piosenek.
Miedzy innymi:
- Litle Things
- Moments
- You & I
Oczywiscie moja ulubiona piosenke z albumu MM - "Strong"
Tom znowu wszedl do pokoju.
____________________________________________________________________
TA DAA !!!
I JAAKK ??
Dawno nic nie dodawałam. NADAL CZEKAM NA CZYTELNIKÓW !
środa, 1 stycznia 2014
ROZDZIAŁ XIX
Zanim się obejrzeliśmy...
Niestety, był już wieczór.
Musiałam się przygotować.
Nawet się przebrałam i założyłam to :
***
Louis mnie podwiózł.Uparł się i schował w samochodzie.
Wyszłam z auta, w reku trzymałam torbę z pieniędzmi.
Weszłam w małą, ciemną i ciasną uliczkę.
Stałam na środku drogi, czekając.
Ujrzałam mężczyznę, który wyłaniał się z mroku uliczki.
Rozpoznał mnie, bo podszedł i wyrwał z rąk torbę, mówiąc.
-Cześć maleńka, równe 300 tysięcy?
- ...Tak... - on również był ubrany cały na czarno. Jego kapelusz, zasłaniał mu twarz.
Zaczęłam mówić.
- ... To wszystko.? Teraz chcę wiedzieć kim jesteś. - uniosłam rękę, by zdjąć mu kapelusz.
Obcy, szybkim ruchem mocno ją złapał i przysunął się do mnie, a ja się odsuwałam się. W pewnym momencie znajdowałam się przy samej ścianie. Ujrzałam tylko, jego ciemne włosy, które mi coś przypominały. Tylko nie wiedziałam co.
Chłopak, wtedy mocno złapał moją szyję. Dusił mnie.
- Nie dowiesz się tego prędko. - szyderczo się zaśmiał, coraz mocniej ściskał moje gardło .
Brakowało mi już tchu i sił... myślałam, że to już... .. mój the end.
Ale powiedziałam sobie: "Nie! Nie poddam się! Nie teraz!I Nie tak!"
Mocno kopnęłam go w krocze, a on się odsunął.
Udało się. Oddychałam. Powoli nabierałam każdy oddech.
Wtedy przybiegł Louis, który dotychczas tylko obserwował.
Podbiegł do mnie i spytał czy wszystko w porządku - kiwnęłam tylko głową.
Potwierdzając, że nic
Ciągle czułam jak mnie trzyma.
Louis rzucil sie na niego.
- Jak śmiales w ogole powdniesc reke na kobiete!!!? - Bil go... Krzyczal ... Wyzywal... Przeklinal....
Na prawde sie wkurzyl. I to bardzo. Nie znalam go takiego.
Przerazal mnie.
Wtedy zobaczylam innych.
Bylo ich trzech, razem z tym co mnie dusil. Chyba sie znali. Nie! Na pewno sie znali.
Bili sie. Nie, no nie moglam juz na to patrzec i bezczynnie stac. Zobaczylam krew.
Wtedy Louis upadl..
Nie , nie wytrzymalam...
Podbieglam do niego probujac mu pomoc.
Zdenerwowalam sie. podeszlam do jednego i go po prostu uderzylam krzyczac.
- Czego Wy od niego chcecie?! Macie go zostawic! Przeciez chcieliscie pieniedzy!
-Prawda, ale ja chcialem czegos wiecej. - odezwal sie "dusiciel"
- Co? - nie zrozumialam.
Wtedy jeden z nich podniosl mnie, a ja sie mu wyrywalam.
Krzyczac, zeby mnie puscil.
Zobaczylam auto. Otworzyl drzwi od niego i wrzucil mnie do srodka .
Wtedy mocno zabolala mnie glowa. Cos mnie walnelo.
Czulam tylko ze ktos mnie dotyka.
Po chwili, stracilam przytomnosc.
*.*.*.*.*.*.*.*.*
* Oczami Louisa *
Gdy zobaczylem jak ten szmaciaz ja dusi.
Od razu sie wkurzlem. " Jak w ogole mozna podniesc reke na kobiete !!!?".
Rzucilem sie na niego z piesciami. Potem bylem troche we krwi, ale to nie wazne.
Doszlo jeszcze dwoch facetow. Wiec w sumie bylo ich trzech.
Nie sadzilem, ze kiedys sie tak pobije . Ale to nie byla zwykla bojka.
Alex moglo stac sie cos powaznego.
Nagle poczulem mocny cios w brzuch. Upadlem.
Alex podbiegla do mnie...
potem .. nie pamietam...
Katem oka ujrzalem ze zabieraja ja do samocodu. Szybko wstalem, chcialem jechac za nimi ale...
Nie zdarzylem. Juz ich nie bylo.
Nie dzwonilem nawet na policje bo i tak nic z tym by nie zrobili.
...
Zadzwonilem, do Harrego, a Harry powiedzial wszystko reszcie.
___________________________________________________________________________
Podoba sie?
Przepraszam, jesli zepsulam ten rozdzial.
Bo mial on byc wyjatkowy,w zwiazku na tresc wydarzen.
Czekam na wasza opinie.
sobota, 28 grudnia 2013
ROZDZIAL XVIII
Znowu zapukał.
-Nie ma mnie! - krzyknelam.
-Alex, przeciez Cie slysze. Otworz! - To nie byl Harry, to byl Lou.
-Louis, nie chce teraz gadac !
-Napewno ?
-Napewno!!
-Ale nie wiesz o czym chce z Toba porozmawiac.
-Wiem.
-To o czym.?
-Dobra, nie wiem. Moze mi powiesz?
-Krasnoludki Ci powiedza !
-Louis..... nie oklamiesz mnie! Krasnoludki nie istnieja ! ;D
-... Skad wieesz? Widzialas je ? ;D
-Hahahahaha ... No, przeciez mowie. - przypomnialo mi sie ze z Harrym mialam podobna rozmowe.
Wposcilam Louisa do pokoju.
- Co? - spytalam.
- ... Dlaczego chcialas ... TO zrobic ?!
-... " W sumie ... to nie jestem nawet powietrzem, bo ono JEST potrzebne (...) " - zacytowalam.
- .? / Co to znaczy ?
-Too, ze nikomu nie jestem potrzebna...
-Czemu tak myslisz.?
-Bo to prawda.
-Nie..
-Tak. - wtedy do mnie podszedl, bo prawdopodobnie cos zobaczyl. Przyjrzal sie moim oczom i spytal:
- Plakalas? - zdziwil mnie.
-Skad wiesz.?
-Widze. Masz napuchniete oczy. Twarz cala we lzach.
Po za tym... rozmazalas sie. - Natychmiast zaslonilam twarz
i poszlam do lazienki obok, by spojrzec w lustro i sie ' ogarnac ' .
Rzeczywiscie, tak bylo.
Bylam bardzo rozmazana, choc nie maluje sie mocno.
Wrocilam do pokoju.
Louis cos czytal....
Ale...
Zaraz, zaraz! Przeciez, to... to moj zeszyt !
Od razu rzucilam sie na niego z krzykiem:
-Oddawaj moj zeszyt!
* byly tam moje zapiski. Mysli, uczucia, przemyslenia, cytaty, wiersze... itp. *
Gdy odzyskalam swoj zeszyt, przez dlugi czas krzyczalam na Louis'a.
A on sie smial. Idiota.
Nie dlugo po tym.
Czytalam swobie spokojnie ksiazke, gdy nagle do mojego
pokoju wszedl Louis z kamera!
Krzyczalam na niego, zeby to wylaczyl. Ugh. Kretyn
Potem, usiadl obok mnie, i napisal do mnie na twitter'ze:
-" Czesc! Moze mnie znasz? Jestem Louis Ten Co Siedzi obok Ciebie. Zyjesz.? "
* glupek * -,-
***
Popewnym czasie, zrozumialam, ze probowal mnie w ten sposob pocieszyc.
Tak. Poprawil mi humor.
Godzinke nam zajelo robienie sobie zdjec w parku.
Wszystkie z "glupimi minami".
Ciagle sie wyglupialismy.
Hahahahaha w parku Louis wszedl na drzewo, a potem z niego spadl :D
Potem, bardzej sie wyglupil, prawie bylo mi za niego wstyd bylo tam tyle ludzi !
On, wpadl do fontanny i krzyczal :
- Ratunku, Alex! TONEEE!!! Nie zapomnij o moim testamencieeeee!!!!! - Hahaha Wariat.
Musielismy wracac, bo byl caly mokry.
JA SIE PYTAM...
JAK DOROSLY CZLOWIEK MOZE SIE TOPIC W FONTANNIE ??!!
Louis, wiedz, ze rozwalasz mnie swoja pomyslowoscia.
_____________________________________________________________
OoOoOoOoO ZBLIZA SIE TEN STRASZNY WIECZOR DLA ALEX!
Jak sobie poradzi?
Kim okaze sie .... tajemniczy chlopak .?
Czy Alex sie uda doniesc, pieniadze ?
;D
To wszystko w nastepnym rozdziale!
NIE, jednak nie wszystko , bedzie tego DUZOOO, DUZOOO WIECEJ.
Ale nie bede na razie zdradzac ;D
Prosze o komentarze.
MAM NADZIEJE ZE W NASTEPNE ROZDZIALY OKAZA SIE LEPSZE...
CZEKAM NA KOMENTARZE I NA OSOBY CZYTAJACE, TEGO BLOGA........ I JAKOS DOCEKAC SIE NIE MOGE !!!
No co z wami ?
Mam ponad 500 wyswietlen !
Prosze was ! Tylko o tyle !
Dziekuje za UWAGE. xx
-Nie ma mnie! - krzyknelam.
-Alex, przeciez Cie slysze. Otworz! - To nie byl Harry, to byl Lou.
-Louis, nie chce teraz gadac !
-Napewno ?
-Napewno!!
-Ale nie wiesz o czym chce z Toba porozmawiac.
-Wiem.
-To o czym.?
-Dobra, nie wiem. Moze mi powiesz?
-Krasnoludki Ci powiedza !
-Louis..... nie oklamiesz mnie! Krasnoludki nie istnieja ! ;D
-... Skad wieesz? Widzialas je ? ;D
-Hahahahaha ... No, przeciez mowie. - przypomnialo mi sie ze z Harrym mialam podobna rozmowe.
Wposcilam Louisa do pokoju.
- Co? - spytalam.
- ... Dlaczego chcialas ... TO zrobic ?!
-... " W sumie ... to nie jestem nawet powietrzem, bo ono JEST potrzebne (...) " - zacytowalam.
- .? / Co to znaczy ?
-Too, ze nikomu nie jestem potrzebna...
-Czemu tak myslisz.?
-Bo to prawda.
-Nie..
-Tak. - wtedy do mnie podszedl, bo prawdopodobnie cos zobaczyl. Przyjrzal sie moim oczom i spytal:
- Plakalas? - zdziwil mnie.
-Skad wiesz.?
-Widze. Masz napuchniete oczy. Twarz cala we lzach.
Po za tym... rozmazalas sie. - Natychmiast zaslonilam twarz
i poszlam do lazienki obok, by spojrzec w lustro i sie ' ogarnac ' .
Rzeczywiscie, tak bylo.
Bylam bardzo rozmazana, choc nie maluje sie mocno.
Wrocilam do pokoju.
Louis cos czytal....
Ale...
Zaraz, zaraz! Przeciez, to... to moj zeszyt !
Od razu rzucilam sie na niego z krzykiem:
-Oddawaj moj zeszyt!
* byly tam moje zapiski. Mysli, uczucia, przemyslenia, cytaty, wiersze... itp. *
Gdy odzyskalam swoj zeszyt, przez dlugi czas krzyczalam na Louis'a.
A on sie smial. Idiota.
Nie dlugo po tym.
Czytalam swobie spokojnie ksiazke, gdy nagle do mojego
pokoju wszedl Louis z kamera!
Krzyczalam na niego, zeby to wylaczyl. Ugh. Kretyn
Potem, usiadl obok mnie, i napisal do mnie na twitter'ze:
-" Czesc! Moze mnie znasz? Jestem Louis Ten Co Siedzi obok Ciebie. Zyjesz.? "
* glupek * -,-
***
Popewnym czasie, zrozumialam, ze probowal mnie w ten sposob pocieszyc.
Tak. Poprawil mi humor.
Godzinke nam zajelo robienie sobie zdjec w parku.
Wszystkie z "glupimi minami".
Ciagle sie wyglupialismy.
Hahahahaha w parku Louis wszedl na drzewo, a potem z niego spadl :D
Potem, bardzej sie wyglupil, prawie bylo mi za niego wstyd bylo tam tyle ludzi !
On, wpadl do fontanny i krzyczal :
- Ratunku, Alex! TONEEE!!! Nie zapomnij o moim testamencieeeee!!!!! - Hahaha Wariat.
Musielismy wracac, bo byl caly mokry.
JA SIE PYTAM...
JAK DOROSLY CZLOWIEK MOZE SIE TOPIC W FONTANNIE ??!!
Louis, wiedz, ze rozwalasz mnie swoja pomyslowoscia.
_____________________________________________________________
OoOoOoOoO ZBLIZA SIE TEN STRASZNY WIECZOR DLA ALEX!
Jak sobie poradzi?
Kim okaze sie .... tajemniczy chlopak .?
Czy Alex sie uda doniesc, pieniadze ?
;D
To wszystko w nastepnym rozdziale!
NIE, jednak nie wszystko , bedzie tego DUZOOO, DUZOOO WIECEJ.
Ale nie bede na razie zdradzac ;D
Prosze o komentarze.
MAM NADZIEJE ZE W NASTEPNE ROZDZIALY OKAZA SIE LEPSZE...
CZEKAM NA KOMENTARZE I NA OSOBY CZYTAJACE, TEGO BLOGA........ I JAKOS DOCEKAC SIE NIE MOGE !!!
No co z wami ?
Mam ponad 500 wyswietlen !
Prosze was ! Tylko o tyle !
Dziekuje za UWAGE. xx
czwartek, 26 grudnia 2013
UWAGA! POST TYLKO DLA POLISH DIRECTIONERS !!!
WAŻNE! (musicie przeczytać!) Proszę nie odpinać z góry!
Hej, mam super mega genialny pomysł (który może z waszą pomocą wypali). Więc... chodzi mi o zrobienie akcji, której "finał" jak bardzo dobrze pójdzie odbędzie się 8 marca 2014r. (dzień Polskich Directioners) lub w jakiś inny ważny dla nas dzień.
Obejrzałam wczoraj wersję rozszerzoną TIU i mnie toś tknęło kiedy zobaczyłam w reportażu o Niall'...u Polską flagę i kiedy ojciec Niall'a pokazał list od PL fanki.
Chciałabym zrobić akcję której celem byłoby zebranie ogromu rzeczy, pytań, zdań, podziękowań, zdjęć, rysunków itd. od Polskich Directionerek, zapakowanie do 5 paczek (dla 1D) i wysłanie im ich.
Ale to nie tylko to. Oprócz paczki można by zrobić bloga z tą oto akcją i wstawiać wpisy, które by pokazywały nasze postępy w akcji.
Zrobiłybyśmy jakieś filmy, np. nasze covery piosenek 1D, pokazy slajdów z naszymi zdj. gdy jesteśmy np. ubrane w ubrania z 1D itd.
W paczce dopisałybyśmy też linka, do strony z tą akcją, to może by mogli odpisać na niektóre pytania z tej akcji albo coś w tym stylu. Oczywiście strona (blog) musiała by mieć dołączonego tłumacza... google na przykład xD żeby ogarnęli trochę.
Ale mam problem bo nie wiem czy jak będziecie pisać te pytania do nich to my będziemy to zapisywać na kartkach i one by były "luźnie" czy to by było w formie albumu. Ja myślałam żeby było w formie albumu, ale spięte tak fajnie jak są kalendarze (mają "zszytą" górną krawędź kartki). Mamy więc dużo do zrobienia.
Kogo potrzebujemy?
- osoby, która wymyśli nazwę akcji,
- osoby, która założy bloga ("musi być schludnie, ładnie i na temat" xD a tak na serio to ta osoba musi się na tym znać, bo na odpieprz też potrafię),
- osoby, która wymyśli motto akcji,
- kogoś kto obrobi i sklei filmy,
- fanek, które napiszą (mega) oryginalne pytania,
- fanek, które wyślą nam SWOJE rysunki związane z 1D,
- fanek, które nagrają film (część),
- fanek, które nagrają covery piosenek,
- osoby, która sklei covery w jedną całość,
- kilka osób, które będą opisywać nasze postępy na blogu,
- osoby, która założy e-maila akcji (nazwa akcji ma być zawarta w mailu).
Jak na razie nie mamy NIC. Jest sam plan. Więc na razie wszystko na ten temat będę umieszczała na tej stronie. Pytania na temat akcji? Piszę w komentarzach.
Chcecie pomóc i zgłosić się na któreś stanowisko? Piszcie w wiadomościach.
Więcej informacji podam, kiedy będzie istniał blog.
WSZYSTKIE PYTANIA DO CHŁOPAKÓW, KTÓRE CHCIAŁYBYŚCIE ŻEBY SIĘ ZNALAZŁY W PACZCE WYSYŁACIE NA MAILA (którego jeszcze nie ma xD) PO POLSKU I PRZETŁUMACZONE NA J. ANGIELSKI (nie przez tłumacza, tłumacz ŹLE tłumaczy więc poproście kogoś dorosłego, same przetłumaczcie lub poproście o przetłumaczenie kogoś kto umie dobrze angielski.) TO SAMO SIĘ TYCZY PODZIĘKOWAŃ DLA NICH, LUB COKOLWIEK INNEGO CO CHCIAŁYBYŚCIE I NAPISAĆ!!!
Później zrobię jeszcze kategorię np. pytania; zdania, które byście im powiedziały gdybyście ich spotkały; podziękowania dla 1D itp.
I wtedy kiedy będzie do nas pisały na tego maila (którego JESZCZE nie ma) będziecie dopisywały kategorię, w której ma się znaleźć to co wyślecie. (tyczy się również rysunków, zdjęć, filmów)
Jeśli prowadzicie, bloga lub stronę o 1D to proszę, skopiujcie to (wstawiając również linka do tego wpisu!!!). Chcę, żeby jak najwięcej osób się o tym dowiedziało.
Powiedzcie o tym znajomym Directioners itp.
PODOBA WAM SIĘ MÓJ POMYSŁ? Wypali?
________________________________________________________________
VIA : https://www.facebook.com/pages/Polish-Directioners-Forever/507305669360351
NIE WIEM JAK WY ALE JA SIĘ PRZYŁĄCZAM
^^
Hej, mam super mega genialny pomysł (który może z waszą pomocą wypali). Więc... chodzi mi o zrobienie akcji, której "finał" jak bardzo dobrze pójdzie odbędzie się 8 marca 2014r. (dzień Polskich Directioners) lub w jakiś inny ważny dla nas dzień.
Obejrzałam wczoraj wersję rozszerzoną TIU i mnie toś tknęło kiedy zobaczyłam w reportażu o Niall'...u Polską flagę i kiedy ojciec Niall'a pokazał list od PL fanki.
Chciałabym zrobić akcję której celem byłoby zebranie ogromu rzeczy, pytań, zdań, podziękowań, zdjęć, rysunków itd. od Polskich Directionerek, zapakowanie do 5 paczek (dla 1D) i wysłanie im ich.
Ale to nie tylko to. Oprócz paczki można by zrobić bloga z tą oto akcją i wstawiać wpisy, które by pokazywały nasze postępy w akcji.
Zrobiłybyśmy jakieś filmy, np. nasze covery piosenek 1D, pokazy slajdów z naszymi zdj. gdy jesteśmy np. ubrane w ubrania z 1D itd.
W paczce dopisałybyśmy też linka, do strony z tą akcją, to może by mogli odpisać na niektóre pytania z tej akcji albo coś w tym stylu. Oczywiście strona (blog) musiała by mieć dołączonego tłumacza... google na przykład xD żeby ogarnęli trochę.
Ale mam problem bo nie wiem czy jak będziecie pisać te pytania do nich to my będziemy to zapisywać na kartkach i one by były "luźnie" czy to by było w formie albumu. Ja myślałam żeby było w formie albumu, ale spięte tak fajnie jak są kalendarze (mają "zszytą" górną krawędź kartki). Mamy więc dużo do zrobienia.
Kogo potrzebujemy?
- osoby, która wymyśli nazwę akcji,
- osoby, która założy bloga ("musi być schludnie, ładnie i na temat" xD a tak na serio to ta osoba musi się na tym znać, bo na odpieprz też potrafię),
- osoby, która wymyśli motto akcji,
- kogoś kto obrobi i sklei filmy,
- fanek, które napiszą (mega) oryginalne pytania,
- fanek, które wyślą nam SWOJE rysunki związane z 1D,
- fanek, które nagrają film (część),
- fanek, które nagrają covery piosenek,
- osoby, która sklei covery w jedną całość,
- kilka osób, które będą opisywać nasze postępy na blogu,
- osoby, która założy e-maila akcji (nazwa akcji ma być zawarta w mailu).
Jak na razie nie mamy NIC. Jest sam plan. Więc na razie wszystko na ten temat będę umieszczała na tej stronie. Pytania na temat akcji? Piszę w komentarzach.
Chcecie pomóc i zgłosić się na któreś stanowisko? Piszcie w wiadomościach.
Więcej informacji podam, kiedy będzie istniał blog.
WSZYSTKIE PYTANIA DO CHŁOPAKÓW, KTÓRE CHCIAŁYBYŚCIE ŻEBY SIĘ ZNALAZŁY W PACZCE WYSYŁACIE NA MAILA (którego jeszcze nie ma xD) PO POLSKU I PRZETŁUMACZONE NA J. ANGIELSKI (nie przez tłumacza, tłumacz ŹLE tłumaczy więc poproście kogoś dorosłego, same przetłumaczcie lub poproście o przetłumaczenie kogoś kto umie dobrze angielski.) TO SAMO SIĘ TYCZY PODZIĘKOWAŃ DLA NICH, LUB COKOLWIEK INNEGO CO CHCIAŁYBYŚCIE I NAPISAĆ!!!
Później zrobię jeszcze kategorię np. pytania; zdania, które byście im powiedziały gdybyście ich spotkały; podziękowania dla 1D itp.
I wtedy kiedy będzie do nas pisały na tego maila (którego JESZCZE nie ma) będziecie dopisywały kategorię, w której ma się znaleźć to co wyślecie. (tyczy się również rysunków, zdjęć, filmów)
Jeśli prowadzicie, bloga lub stronę o 1D to proszę, skopiujcie to (wstawiając również linka do tego wpisu!!!). Chcę, żeby jak najwięcej osób się o tym dowiedziało.
Powiedzcie o tym znajomym Directioners itp.
PODOBA WAM SIĘ MÓJ POMYSŁ? Wypali?
________________________________________________________________
VIA : https://www.facebook.com/pages/Polish-Directioners-Forever/507305669360351
NIE WIEM JAK WY ALE JA SIĘ PRZYŁĄCZAM
^^
ROZDZIAL XVII
***
Polozylam sie na lozko i myslalam o przebiegu wydarzen.
Planowalam sobie dzien, dzisiejszy dzien.
Dam mu te pieniadze, pogodze sie z dziewczynami i bedzie cacy
ale nie sa, tak wspaniale.. bo zle sie zaczely.
Mam jednak nadzieje, ze wszystko sie ulozy.
I zapomna o tym wszystkim. ( lecz watpie.)
Ktos zapukal.
-.. prosze.
-Alex, Co Sie Z Toba Dzieje?! - do pokoju wszedl wsciekly Harry
-... .o co ci chodzi?
-Dobrze wiesz o Co !!!
-... Nie Wiem... Moze mi powiesz.? -zaczelam mowic do niego z sarkazmem
-Egh! Kami, jest smutna i ciagle placze! Przez to.... PRZEZ TO WSZYSTKO!
- ... Teraz sie obudziles .? ...
- Wiesz o co mi chodzi! Dlaczego juz sie nie przyjaznicie .?
-... " Przyjazn" smieszne slowo. - zakpilam... celowo,
probowalam udawac, ze czuje... obojetnosc. -Harry zrobil tylko nie zrozumiala mine ...
- ... Dlaczego?- spytal
-... pff... Spytaj Kami.. Albo wiesz co?! Kari zna sie na tym lepiej!
ONA CI POWIE! :)
- Nie.. Dlaczego sie tak zachowujesz
- ... Tak,czyli jak .?!!
- jestes wredna
-... - wiem, ze bylam wredna, ale musialam... bo nie moglam mu powiedziec... eh...
* Probowalam powstrzymac sie od placzu, ale to bylo silniejsze ode mnie *

-Sluchaj, mam klopoty, nie.. Nie. Nie to chcialam powiedziec! Bo... Mam swoje sprawy i nie mam czasu zajmowac sie tak zwana " Przyjaznia" !!
-... Nic Cie to nie obchodzi ze Kamii placze, prawda? - wyszczezylam oczy, zdenerwowalam sie i wybuchnelam.
* zaczelam plakac krzyczac*
- A kogos to obchodzi, za JA placze!!?? Otorz NIE!
Bo ja nikogo NIE OBCHODZE !
PRAWDA???? Otorz... prawda.- odwrocilam sie do niego plecami i cicho szlochalam.
-.. nie, nie prawda.
- Idz, stad...
-Ale...
-Idz Juz!!
-Nie.
-Dlaczego? Nagle zmieniles o mnie zdanie ?? Bo co ?! Bo widzisz jak placze???!! - spowrotem sie do niego odwrocilam.
- Nie.. bo widze ze cos Cie trapi.i cos ukrywasz... Po prostu sie zmartwilem.
-Agh!!!... Nie dobijaj mnie... - walnelam glowa o stol, a wlosy zaslanialy mi twarz.
-...
- Otworz szuflade..
*otworzyl* - podnioslam glowe ze stoly i wyjelam z szafki zyletke.
-Nie! Alex, co chcesz zrobic?!
-Zobaczysz... -podwwinelm rekaw, i gry juz mialam TO zrobic, Harry... on (doslownie)
rzucil sie na mnie.. zabral zletke i schowal do kieszeni.
Po czym krzyknal.:
-ZWARIOWALAS ?!
-Tak.NIE.? Sam sobie odpowiedz.
-Musisz miec jakis powazny powod, skoro chcialas TO zrobic.
- No i?
-No i... chce wiedziec jaki.
-Spoko. To sie dowiedz. ;)
-Powiedz mi.
-Krasnoludki Ci powiedza.
-Alex! Badz powazna! Krasnoludki nie istnieja !
-Skad wiesz? Widziales je .?
-... -,- Przeciez mowie, ze nie istnieja.
* dzwoni do niego telefon*
-Cholera, nie teraz... - zamamrotal do siebie
-Idz, odbierz.. poczekam - sklamalam.
- Dobra. - w ostatniej chwili gdy wyszedl zamknelam za nim drzwi i krzyknelam
-Zartowalam!

Zamknelam sie na klucz, zeby juz nie wlazl. i nie przeszkadzal mi w 'mysleniu'.
.....
*plakalam*
__________________________________________________________________________
Podoba sie??
Dawno nic nie dodawalam
Ale teraz jest.
;)
Mam nadzieje ze ktos czyta, bo to juz mnie troche dobija.
"Prawie" Brak komentarzy.
... Wiadomo bo Karolinka czyta <3
Ale chcialabym znac opinie innych.
Polozylam sie na lozko i myslalam o przebiegu wydarzen.
Planowalam sobie dzien, dzisiejszy dzien.
Dam mu te pieniadze, pogodze sie z dziewczynami i bedzie cacy
tylko ten fakt.. ze moje wakacje mialy byc 'wyjatkowe'...
ale nie sa, tak wspaniale.. bo zle sie zaczely.
Mam jednak nadzieje, ze wszystko sie ulozy.
I zapomna o tym wszystkim. ( lecz watpie.)
Ktos zapukal.
-.. prosze.
-Alex, Co Sie Z Toba Dzieje?! - do pokoju wszedl wsciekly Harry
-... .o co ci chodzi?
-Dobrze wiesz o Co !!!
-... Nie Wiem... Moze mi powiesz.? -zaczelam mowic do niego z sarkazmem
-Egh! Kami, jest smutna i ciagle placze! Przez to.... PRZEZ TO WSZYSTKO!
- ... Teraz sie obudziles .? ...
- Wiesz o co mi chodzi! Dlaczego juz sie nie przyjaznicie .?
-... " Przyjazn" smieszne slowo. - zakpilam... celowo,
probowalam udawac, ze czuje... obojetnosc. -Harry zrobil tylko nie zrozumiala mine ...
- ... Dlaczego?- spytal
-... pff... Spytaj Kami.. Albo wiesz co?! Kari zna sie na tym lepiej!
ONA CI POWIE! :)
- Nie.. Dlaczego sie tak zachowujesz
- ... Tak,czyli jak .?!!
- jestes wredna
-... - wiem, ze bylam wredna, ale musialam... bo nie moglam mu powiedziec... eh...
* Probowalam powstrzymac sie od placzu, ale to bylo silniejsze ode mnie *

-Sluchaj, mam klopoty, nie.. Nie. Nie to chcialam powiedziec! Bo... Mam swoje sprawy i nie mam czasu zajmowac sie tak zwana " Przyjaznia" !!
-... Nic Cie to nie obchodzi ze Kamii placze, prawda? - wyszczezylam oczy, zdenerwowalam sie i wybuchnelam.
* zaczelam plakac krzyczac*
- A kogos to obchodzi, za JA placze!!?? Otorz NIE!
Bo ja nikogo NIE OBCHODZE !
PRAWDA???? Otorz... prawda.- odwrocilam sie do niego plecami i cicho szlochalam.
-.. nie, nie prawda.
- Idz, stad...
-Ale...
-Idz Juz!!
-Nie.
-Dlaczego? Nagle zmieniles o mnie zdanie ?? Bo co ?! Bo widzisz jak placze???!! - spowrotem sie do niego odwrocilam.
- Nie.. bo widze ze cos Cie trapi.i cos ukrywasz... Po prostu sie zmartwilem.
-Agh!!!... Nie dobijaj mnie... - walnelam glowa o stol, a wlosy zaslanialy mi twarz.
-...
- Otworz szuflade..
*otworzyl* - podnioslam glowe ze stoly i wyjelam z szafki zyletke.
-Nie! Alex, co chcesz zrobic?!
-Zobaczysz... -podwwinelm rekaw, i gry juz mialam TO zrobic, Harry... on (doslownie)
rzucil sie na mnie.. zabral zletke i schowal do kieszeni.
Po czym krzyknal.:
-ZWARIOWALAS ?!
-Tak.NIE.? Sam sobie odpowiedz.
-Musisz miec jakis powazny powod, skoro chcialas TO zrobic.
- No i?
-No i... chce wiedziec jaki.
-Spoko. To sie dowiedz. ;)
-Powiedz mi.
-Krasnoludki Ci powiedza.
-Alex! Badz powazna! Krasnoludki nie istnieja !
-Skad wiesz? Widziales je .?
-... -,- Przeciez mowie, ze nie istnieja.
* dzwoni do niego telefon*
-Cholera, nie teraz... - zamamrotal do siebie
-Idz, odbierz.. poczekam - sklamalam.
- Dobra. - w ostatniej chwili gdy wyszedl zamknelam za nim drzwi i krzyknelam
-Zartowalam!

Zamknelam sie na klucz, zeby juz nie wlazl. i nie przeszkadzal mi w 'mysleniu'.
.....
*plakalam*
__________________________________________________________________________
Podoba sie??
Dawno nic nie dodawalam
Ale teraz jest.
;)
Mam nadzieje ze ktos czyta, bo to juz mnie troche dobija.
"Prawie" Brak komentarzy.
... Wiadomo bo Karolinka czyta <3
Ale chcialabym znac opinie innych.
ROZDZIAL XVI
Obudzilam sie o 9., Louisa nie bylo w pokoju, co znaczylo, ze wstal wczesniej.
Poszlam sie ubrac. Zalozylam to :
Poszlam na dol. Na sniadanie.
Znowu jadlam sama.
Do salonu wszedl Louis.
- Czesc, wyspalas sie? - byl bardzo wesoly.
- Tak, dziekuje. - usmiechnelam sie
-Listy do Ciebie przyszly. Jeden..... anonimowy.
- Eh.... racja, to przeciez dzis.
-Alex, pojde z Toba.
-Nie!nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie NIEE!!!
-Musze.
-Nie mozesz!
-Nie krzycz.
-...................
-Jade z Toba i kropka.
-Nie...... nie ........ NIE! Nie mozesz!
- Wiec bede tylko obserwowal.
-Nie, nie mozesz tam byc!
-Dlaczego?
-Bo.... bo cos ci sie stanie! I bede miala to na sumieniu!
-To milo ze sie o mnie tak troszczysz, ale..... widzisz ja chce jechac, bo martwie sie o Ciebie.
-...... Nie gadaj tylko dawaj te listy! - Wyrwalam mu listy z reki.
Poszlam do pokoju by je otworzyc.
Pierwszy list.... od .. rodzicow.
"Pozdrawiamy...... " - blebleble...
" Agnieszka bedzie miec coreczke " blebleble... COO? Bede ciociaaa!!! Yeaah * Nie wazne *
Drugi list ..... anonimowy, otworzylam.
Byly tam inforacje dotyczace wlasnie dzisiejszego dnia. Co mam zrobic, jak mam to zrobic...i takie tam.
Mam juz przygotowana teczke z pieniedzmi..
Te pieniadze mialam zostawic dosc pozno w jakiejs uliczce..
Naprwde musialam sie przygotowac.
Cholernie sie boje.
Chce mu spojrzec w oczy Ale sie boje.
------------------------------------------------------________________________________________________________________________
I jak .? Wiem. Troche krotkie.
Mozliwe ze zaraz dodam nastepny rozdzial.
Prosze o komentarze.
I Zapraszam na bloga kolezanki
Moze sie komus spodoba ;3
-----------------------------------> http://fuck-you-sweety.blogspot.com/?m=1
Poszlam sie ubrac. Zalozylam to :
Poszlam na dol. Na sniadanie.
Znowu jadlam sama.
Do salonu wszedl Louis.
- Czesc, wyspalas sie? - byl bardzo wesoly.
- Tak, dziekuje. - usmiechnelam sie
-Listy do Ciebie przyszly. Jeden..... anonimowy.
- Eh.... racja, to przeciez dzis.
-Alex, pojde z Toba.
-Nie!nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie NIEE!!!
-Musze.
-Nie mozesz!
-Nie krzycz.
-...................
-Jade z Toba i kropka.
-Nie...... nie ........ NIE! Nie mozesz!
- Wiec bede tylko obserwowal.
-Nie, nie mozesz tam byc!
-Dlaczego?
-Bo.... bo cos ci sie stanie! I bede miala to na sumieniu!
-To milo ze sie o mnie tak troszczysz, ale..... widzisz ja chce jechac, bo martwie sie o Ciebie.
-...... Nie gadaj tylko dawaj te listy! - Wyrwalam mu listy z reki.
Poszlam do pokoju by je otworzyc.
Pierwszy list.... od .. rodzicow.
"Pozdrawiamy...... " - blebleble...
" Agnieszka bedzie miec coreczke " blebleble... COO? Bede ciociaaa!!! Yeaah * Nie wazne *
Drugi list ..... anonimowy, otworzylam.
Byly tam inforacje dotyczace wlasnie dzisiejszego dnia. Co mam zrobic, jak mam to zrobic...i takie tam.
Mam juz przygotowana teczke z pieniedzmi..
Te pieniadze mialam zostawic dosc pozno w jakiejs uliczce..
Naprwde musialam sie przygotowac.
Cholernie sie boje.
Chce mu spojrzec w oczy Ale sie boje.
------------------------------------------------------________________________________________________________________________
I jak .? Wiem. Troche krotkie.
Mozliwe ze zaraz dodam nastepny rozdzial.
Prosze o komentarze.
I Zapraszam na bloga kolezanki
Moze sie komus spodoba ;3
-----------------------------------> http://fuck-you-sweety.blogspot.com/?m=1
wtorek, 17 grudnia 2013
ROZDZIAŁ XV
Dzis jest ten dzien... MASAKRA! ..... Boje sie..
Serce mi wali jak mlot. Nie moge spac. Jest 2 w nocy.
A moj sen to koszmar!
Wszyscy mnie nienawidzili i nie chcieli mnie znac : rodzina, przyjaciele, znajomi,
nawet osoby ktorych nie znalam. Ale byl tez dziwny bo byla tak Bloody (Krwawa) Mary,
chlopak ktory mi grozil, Tom... -,- , i ..... 1D a w szczegolnosci .. Louis.
Ostatnio gdy wszyscy sie ode mnie odwrocili, tylko on jest ze mna.... wspiera mnie
jak przyjaciel.....
A przyjaciele powinni byc przy nas w trudnych chwilach.
Zadzwonilam do niego.
-....hmm////? ............Hallo? - zamamrotal
-...Louis, obudzilam cie ? - wiedzialam ze tak bylo.
-Nie.....nie, Alex nie obudzilas mnie..... Dlaczego zadzwonilas ?
-nie wiem. No, bo...... boje sie.
-Zaraz do ciebie przyjde!
-Nie! Louis! Czekaj! Tylko sie nie rozlanczaj!!!
Bylo juz za pozno... On nie slyszal mnie, bo juz sie rozlaczyl...
Nie pukajac, za chwile byl juz w moim pokoju.
-Louis - zaczelam
-Ciii ..... - mowiac to skierowal palec do moich ust
- ale
- Ciiiiiiiiiii ....... juz nic nie mow. - polozl sie obok mnie
-Spij juz.
-..... Dobrze. - nie chcialam zeby przychodzil. Ale dobrze ze przeszedl, i jest przy mnie. Jest taki kochany...
***
Minelo z .... 10 min. juz prawie zasnelam.
-Alex, spisz?
-... nie, jeszcze nie..
-...Moge.... Czy... moglbym....... Eh...... Moge cie objac> w sensie, przytulic.. _tak, to lepiej brzmi.
-Ehm...... J-Jasne.... nie pytaj o ... takie rzeczy. - poczulam na sobie cieple objecie Louisa.
* Chyba chodzi na silke, bo ma...'takie' miesnie... * XD Musze zaczac sie leczyc, bo mam chore mysli.
- Juz sie nie boisz.? - Spytal po pewnym czasie.
-Nie, juz nie...
-Ciesze sie ...Dobrze zrobilas dzwoniac do mnie.
* zasnelam *
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PISAĆ KOMY!
Serce mi wali jak mlot. Nie moge spac. Jest 2 w nocy.
A moj sen to koszmar!
Wszyscy mnie nienawidzili i nie chcieli mnie znac : rodzina, przyjaciele, znajomi,
nawet osoby ktorych nie znalam. Ale byl tez dziwny bo byla tak Bloody (Krwawa) Mary,
chlopak ktory mi grozil, Tom... -,- , i ..... 1D a w szczegolnosci .. Louis.
Ostatnio gdy wszyscy sie ode mnie odwrocili, tylko on jest ze mna.... wspiera mnie
jak przyjaciel.....
A przyjaciele powinni byc przy nas w trudnych chwilach.
Zadzwonilam do niego.
-....hmm////? ............Hallo? - zamamrotal
-...Louis, obudzilam cie ? - wiedzialam ze tak bylo.
-Nie.....nie, Alex nie obudzilas mnie..... Dlaczego zadzwonilas ?
-nie wiem. No, bo...... boje sie.
-Zaraz do ciebie przyjde!
-Nie! Louis! Czekaj! Tylko sie nie rozlanczaj!!!
Bylo juz za pozno... On nie slyszal mnie, bo juz sie rozlaczyl...
Nie pukajac, za chwile byl juz w moim pokoju.
-Louis - zaczelam
-Ciii ..... - mowiac to skierowal palec do moich ust
- ale
- Ciiiiiiiiiii ....... juz nic nie mow. - polozl sie obok mnie
-Spij juz.
-..... Dobrze. - nie chcialam zeby przychodzil. Ale dobrze ze przeszedl, i jest przy mnie. Jest taki kochany...
***
Minelo z .... 10 min. juz prawie zasnelam.
-Alex, spisz?
-... nie, jeszcze nie..
-...Moge.... Czy... moglbym....... Eh...... Moge cie objac> w sensie, przytulic.. _tak, to lepiej brzmi.
-Ehm...... J-Jasne.... nie pytaj o ... takie rzeczy. - poczulam na sobie cieple objecie Louisa.
* Chyba chodzi na silke, bo ma...'takie' miesnie... * XD Musze zaczac sie leczyc, bo mam chore mysli.
- Juz sie nie boisz.? - Spytal po pewnym czasie.
-Nie, juz nie...
-Ciesze sie ...Dobrze zrobilas dzwoniac do mnie.
* zasnelam *
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PISAĆ KOMY!
poniedziałek, 16 grudnia 2013
ROZDZIAL XIV
Nie wiedzialam do kogo sie zwrocic o pomoc...
ciagle brakowalo mi pieniedzy .. .narazie mam 110 tys. - to i tak duzo, ale za malo ..
Chcialam zadzwonic do dziadkow, ale nie chce im odbierac emerytury.
No nic ... zostalo mi jedno.
Musze poprosic Louisa. Nie! Tylko nie to! ....
Mam lepszy pomysl.! Wezme pozyczke z banku !
Wole juz to...
Tylko trudno bedzie mi bedzie oddac az 190 tys., bo to naprawde duzo pieniedzy.
Wtedy bede miala 300 tys.
I wszystko sie skonczy ... w sensie... wszystko sie ulozy, bedzie dobrze.
Poszlam do Zayana.
-Czesc! Zayn, mam prosbe. - doslownie wskoczylam do salonu.
-.......... Co.?..... - dziwnie sie zachowywal... chyba byl na mnie zly ..ale za co?
-Zawieziesz mnie do.... zawieziesz mnie gdzies ?
-...... gdzie chcesz jechac?
-no....... do banku.
-......Po Co?
-.... bo......... mam sprawe w banku, po za tym nie musze ci sie tlumaczyc.
-Jaka sprawe ?
-......Czemu mnie tak wypytujesz? Masz ciekawsze zycie niz ja....
-.........Przepraszam cie, po prostu ...... nie myslalem ze taka jestes.
-..? .. Taka? czyli jaka? ... Co ja ci zrobilam ?
-Nie mi ... Karii
Pfffff......... Debil. juz wszystko rozumiem Karii wszystko powiedziala..... ze im nie ufam.... i wgl. ble ble ble...
-Ehmmm........... to zawieziesz mniee??
-Nie.
***
Zdenerwowalam sie poniewaz nikt nie chcial mnie zawiesc.To co ja kurwa pieszo mam isc? Zayn,Liam, Harry, Niall... sa na mnie.... zli... ale kurwa nic im nie zrobilam...
Nie pytalam sie jeszcze Louisa.
To moja ostatnia nadzieja. Oby mnie zawiozl!
Zapukalam do jego pokoju i weszlam :
-Louis.... mam sprawe.
-Tak? - zerwal sie z krzesla.
-Chcialam tylko zebys mnie zawiozl do.... banku.- mowilam spokojnie.
-Dobrze, kiedy ? - ulzylo mi
-Teraz.
-Okej. Juz wyjdz ja zaraz przyjde - powiedzial tak szybko ze prawie go nie zrozumialam.'
Bylo dosyc cieplo.
Czekalam przy bramie. Wreszcie przybiegl Louis:
-To co ? Gotowa?
-jasne.
-Louis tworzyl mi drzwi do auta. Oczywiscie usiadlam obok kierowcy. On prowadzil.
-Bedziemy jechac 15 minut. - powiedzial juz w samochodzie gdy ruszylismy.
Przez pierwsze 5 minut nie odzywalismy sie.
- A tak w ogole...co chcesz zalatwic w banku ? - odezwal sie ..
-.... eh. nie ...wazne.
- wazne, musze wiedziec po co cie tam wioze.
-... emm.. no bo..... chcialam wziasc porzyczke.
- ile? - zapytal
-no emm..... zastanawialam sie no bo...... ehm,.... - przelknelam sline
-Ile?? -powtorzyl
- 190 tys. - powiedzialam ostatecznie.
Gdy Louis to uslyszal omalo nie spowodowal wypdaku. Uderzyl by w drugi auto.
- Uwazaj! - krzyknelam zla
-CZEMU CHCESZ WZIASC TAK DUZA SUME PIENIEDZY ? Pozniej tego nie dasz rady oddac! - zwolnil
- wiem.. ale musze miec te pieniadze..... zebym miala rowne 300 tys. potrzebne mi jeszcze 190 tys. - w tym momencie Louis zawrocil samochod i spowrotem jechalismy do domu
- Ej! Kretynie, Co robisz ??!!
-Zawracam...
-Czemuu?!
-Alex. Ja dam ci te pieniadze ... Juz o nic si enie martw.
-Ale ... Ja nie chce twoich pieniedzy!
-.. Dlaczego?
-.................... - nagle cos zagrzmialo w moim sercu. Znow nie potrafilam odpowiedziec....bo sama nie znalam odpowiedzi...
-Alex dlaczego?\
-...
-...
Specjalnie mamrotalam cos pod nosem zebym nie wyszla na glupka.
Chociaz i tak, tak sie stalo. Wyszlam na glupka.
Po 10 min. bylismy w domu... -,-
Louis przeslal mi na konto te 190 tys..
Teraz tylko.............. On..............
Musze miec jakas torbe.
wszystko juz sobie zaplanowalam
jutro pojde i zostawie torbe, ale jeszcze tam zostane. Musze zobaczyc tego. ,.... DUPKA, ktory mnie szantarzuje... Byl juz wieczor. Poszlam na dol na kolacje, ale nie siadalam do stolu jak WSZYSCY.
Wzielam talerz do gory. Jadlam w swoim pokoju.
Gdy wychadzilam z salonu uslyszalam gdy ktos mowil:
-" Dziewczyny nie mozecie byc na nia wiecznie zle. Kazdy ma swoje sprawy.... A moze ona naprwade nie moze wam czegos powiedziec? Al dla waszego dobra... (...) " ble ble ble to chyba byl Lou, robil dziewczynom jakis wyklam blebleble..... (...)
***
Bylam juz w swoim pokoju. Samotnie jadalam kolecje.
Ale to sie zmienilo bo po chwili przyszedl Louis i powiedzial cos w stylu
-"Przyszedlem dotrzymac ci towarzystwa"
Rozweselil mnie troche. Rozmawialismy, ciagle sie smialismy.
Pierwszy raz tak dobrze mi sie z nim rozmawialo.
Bylo...super.... moge nawet powiedziec ze wspaniale.
gadalismy do nocy. Bylam juz zmeczona i powiedzialam mu to. A on :
No to... Dobranoc. -przytulil mnie, pocalowal w policzek i wyszedl. Zasmialam sie po cichu. Poszlam do lazienki wziasc prysznic. Ubralam sie w pidzamke i poszlam spac.
Duzo sie dzis wydarzylo. Za duzo - pomyslalam i od razu zasnelam
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZEKAM NA WASZE OPINIE I KOMENTARZEEE <3 .!
POZDRAWIAM "KARII" - TE JEDYNA DZIEWCZYNE CO CZYTA MAJNEGO BLOGGAA <3
KOCHAM CIE ZA TOO ;D
^-^
<3 <3 <3
DO TZW. "KARII" :
- NO PATRZ JA MAM JUZ 19 ROZDZIAL A TY 9 XD
HEHEHE PRZESCIGNELAM CIEEE .!!!!! ;D <3
ZAPRASZAM TU:
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> http://fuck-you-sweety.blogspot.com/
ciagle brakowalo mi pieniedzy .. .narazie mam 110 tys. - to i tak duzo, ale za malo ..
Chcialam zadzwonic do dziadkow, ale nie chce im odbierac emerytury.
No nic ... zostalo mi jedno.
Musze poprosic Louisa. Nie! Tylko nie to! ....
Mam lepszy pomysl.! Wezme pozyczke z banku !
Wole juz to...
Tylko trudno bedzie mi bedzie oddac az 190 tys., bo to naprawde duzo pieniedzy.
Wtedy bede miala 300 tys.
I wszystko sie skonczy ... w sensie... wszystko sie ulozy, bedzie dobrze.
Poszlam do Zayana.
-Czesc! Zayn, mam prosbe. - doslownie wskoczylam do salonu.
-.......... Co.?..... - dziwnie sie zachowywal... chyba byl na mnie zly ..ale za co?
-Zawieziesz mnie do.... zawieziesz mnie gdzies ?
-...... gdzie chcesz jechac?
-no....... do banku.
-......Po Co?
-.... bo......... mam sprawe w banku, po za tym nie musze ci sie tlumaczyc.
-Jaka sprawe ?
-......Czemu mnie tak wypytujesz? Masz ciekawsze zycie niz ja....
-.........Przepraszam cie, po prostu ...... nie myslalem ze taka jestes.
-..? .. Taka? czyli jaka? ... Co ja ci zrobilam ?
-Nie mi ... Karii
Pfffff......... Debil. juz wszystko rozumiem Karii wszystko powiedziala..... ze im nie ufam.... i wgl. ble ble ble...
-Ehmmm........... to zawieziesz mniee??
-Nie.
***
Zdenerwowalam sie poniewaz nikt nie chcial mnie zawiesc.To co ja kurwa pieszo mam isc? Zayn,Liam, Harry, Niall... sa na mnie.... zli... ale kurwa nic im nie zrobilam...
Nie pytalam sie jeszcze Louisa.
To moja ostatnia nadzieja. Oby mnie zawiozl!
Zapukalam do jego pokoju i weszlam :
-Louis.... mam sprawe.
-Tak? - zerwal sie z krzesla.
-Chcialam tylko zebys mnie zawiozl do.... banku.- mowilam spokojnie.
-Dobrze, kiedy ? - ulzylo mi
-Teraz.
-Okej. Juz wyjdz ja zaraz przyjde - powiedzial tak szybko ze prawie go nie zrozumialam.'
Bylam ubrana tak :
Bylo dosyc cieplo.
Czekalam przy bramie. Wreszcie przybiegl Louis:
-To co ? Gotowa?
-jasne.
-Louis tworzyl mi drzwi do auta. Oczywiscie usiadlam obok kierowcy. On prowadzil.
-Bedziemy jechac 15 minut. - powiedzial juz w samochodzie gdy ruszylismy.
Przez pierwsze 5 minut nie odzywalismy sie.
- A tak w ogole...co chcesz zalatwic w banku ? - odezwal sie ..
-.... eh. nie ...wazne.
- wazne, musze wiedziec po co cie tam wioze.
-... emm.. no bo..... chcialam wziasc porzyczke.
- ile? - zapytal
-no emm..... zastanawialam sie no bo...... ehm,.... - przelknelam sline
-Ile?? -powtorzyl
- 190 tys. - powiedzialam ostatecznie.
Gdy Louis to uslyszal omalo nie spowodowal wypdaku. Uderzyl by w drugi auto.
- Uwazaj! - krzyknelam zla
-CZEMU CHCESZ WZIASC TAK DUZA SUME PIENIEDZY ? Pozniej tego nie dasz rady oddac! - zwolnil
- wiem.. ale musze miec te pieniadze..... zebym miala rowne 300 tys. potrzebne mi jeszcze 190 tys. - w tym momencie Louis zawrocil samochod i spowrotem jechalismy do domu
- Ej! Kretynie, Co robisz ??!!
-Zawracam...
-Czemuu?!
-Alex. Ja dam ci te pieniadze ... Juz o nic si enie martw.
-Ale ... Ja nie chce twoich pieniedzy!
-.. Dlaczego?
-.................... - nagle cos zagrzmialo w moim sercu. Znow nie potrafilam odpowiedziec....bo sama nie znalam odpowiedzi...
-Alex dlaczego?\
-...
-...
Specjalnie mamrotalam cos pod nosem zebym nie wyszla na glupka.
Chociaz i tak, tak sie stalo. Wyszlam na glupka.
Po 10 min. bylismy w domu... -,-
Louis przeslal mi na konto te 190 tys..
Teraz tylko.............. On..............
Musze miec jakas torbe.
wszystko juz sobie zaplanowalam
jutro pojde i zostawie torbe, ale jeszcze tam zostane. Musze zobaczyc tego. ,.... DUPKA, ktory mnie szantarzuje... Byl juz wieczor. Poszlam na dol na kolacje, ale nie siadalam do stolu jak WSZYSCY.
Wzielam talerz do gory. Jadlam w swoim pokoju.
Gdy wychadzilam z salonu uslyszalam gdy ktos mowil:
-" Dziewczyny nie mozecie byc na nia wiecznie zle. Kazdy ma swoje sprawy.... A moze ona naprwade nie moze wam czegos powiedziec? Al dla waszego dobra... (...) " ble ble ble to chyba byl Lou, robil dziewczynom jakis wyklam blebleble..... (...)
***
Bylam juz w swoim pokoju. Samotnie jadalam kolecje.
Ale to sie zmienilo bo po chwili przyszedl Louis i powiedzial cos w stylu
-"Przyszedlem dotrzymac ci towarzystwa"
Rozweselil mnie troche. Rozmawialismy, ciagle sie smialismy.
Pierwszy raz tak dobrze mi sie z nim rozmawialo.
Bylo...super.... moge nawet powiedziec ze wspaniale.
gadalismy do nocy. Bylam juz zmeczona i powiedzialam mu to. A on :
No to... Dobranoc. -przytulil mnie, pocalowal w policzek i wyszedl. Zasmialam sie po cichu. Poszlam do lazienki wziasc prysznic. Ubralam sie w pidzamke i poszlam spac.
Duzo sie dzis wydarzylo. Za duzo - pomyslalam i od razu zasnelam
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZEKAM NA WASZE OPINIE I KOMENTARZEEE <3 .!
POZDRAWIAM "KARII" - TE JEDYNA DZIEWCZYNE CO CZYTA MAJNEGO BLOGGAA <3
KOCHAM CIE ZA TOO ;D
^-^
<3 <3 <3
DO TZW. "KARII" :
- NO PATRZ JA MAM JUZ 19 ROZDZIAL A TY 9 XD
HEHEHE PRZESCIGNELAM CIEEE .!!!!! ;D <3
ZAPRASZAM TU:
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> http://fuck-you-sweety.blogspot.com/
sobota, 14 grudnia 2013
ROZDZIAL XIII
Chcialam sie pogodzic z dziewczynami, porozmawiac, wytlumaczyc... lecz one mnie bardzo 'odepchnely'
Nie chcialy mnie nawet widziec.... a co dopiero rozmawiac...
Postanowilam pobiegac... zeby uspokoic sie i pomyslec.
Wyszlam wiec do parku. Wzielam butelke z woda i bieglam..
***
Gdy juz wrocilam dostalam SMS.... nie znalam tego numeru..
- "Pieknie dzis wygladalas w parku"
Pierwsza mysl...Kto to napisal? Skad ma mojnr.?
I .... skad wiedzial ze bylam w parku, widzial mnie ?
......
Po chwili znow dostalam SMS
tym razem od banku..
pisalo tam ze ktos wplacil na moje konto 100tys.
Pierwsza mysl ?
Egh..... Louis! Czemu on to zrobil?!
Mowilam, przeciez ze nie chce jego pieniedzy! I ze jakos....
jakos sobie poradze!
Od razu pobieglam do jego pokoju
i nie pukajac weszlam.....lecz go nie bylo chcialam juz wyjsc lecz moja uwage przyjela polka na ktorej znaldowalo sie duzo rzeczy...... ogolnie zdjecia.
Podeszlam blizej, gapilam sie na jedno zdjecie, na ktorym byl Louis i ......
i ... jakas dziewczyna. Calowali sie.
Nagle uslyszalam czyjes kroki.
Przestraszylam sie i szybko wyszlam z pokoju, lecz nie domknelam drzwi, katem oka ujrzalam Louisa, poniewaz schowalam sie za sciana.
Po chwili wrocilam, bo Lou juz byl w pokoju.
Zapukalam po czym weszlam mowiac:
-Louis musimy porozmawiac. - a on ........ on byl odwrocony do mnie plecami siedzial na krzesle, gapiac sie na niebo za oknem. Wtedy odwrocil sie mowiac:
-Tak? O czym? ... Usiadz. - usiadlam na lozko i zaczelam
-Czemu to zrobiles ?
-Ale. Co zrobilem ?
-Czemu wyslales na moje konto 100 tys.? Juz nie pamietasz o czym rozmawialismy?
-Co? Ale. Ale ja ci nie wysylalem zadnych pieniedzy...
-Taa jasne! To niby kto mi je wyslal ??
- ... Nie wiem.
- O matko...- zlapalam sie za glowe. Wtedy Louis przesiadl sie i usiadl na lozko obok mnie.
-Nie martw sie... z czasem.., wszystko sie ulozy... - w jego glosie bylo slychac troske. Od tej calej akcji.... z 'grozba' - bo inaczej tego nazwac nie moge....- wwszystko sie zmienilo.
Wprawdzie...
Zaprzyjaznilam sie z Louisem,
ale..
stracilam tez...
dwie ... najlepsze..... przyjaciolki...
ZA BYLE GOWNO !
.............
Teskie za nimi.
***
Podeszlam do tamtego zdjecia
-Kim jest ta dziewczyna ? - spytalam wskazujac palcem.
-to................ nikt.
-...Na pewno? Nie wyglada jakby byla nikim...
-... To Eleonor .... Nie wyglada, ale jest bo to moja byla.
-..Aha. - Chcialam sie go czegos spytac.... ale uznalam ze nie...
- Ok.... too...... ja, moze .. juz sobie ... pojde. - skierowalam sie w kierunku drzwi
-Nie.... mozesz zostac.
-Nie. Lepiej pojde. - wyszlam
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WSZYSTKO DO DUPY..
JAK KTOS PRZECZYTA NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ....
BO JA JUZ TU PSYCHICZNIE NIE WYTRZYMUJE XD
BO NIE WIEM CZY KTOS CZYTAAA
A JA PRÓBUJE JAK MOGE ŁADNIE PROWADZIC TEGO BLOGA !!!
Nie chcialy mnie nawet widziec.... a co dopiero rozmawiac...
Postanowilam pobiegac... zeby uspokoic sie i pomyslec.
Wyszlam wiec do parku. Wzielam butelke z woda i bieglam..
***
Gdy juz wrocilam dostalam SMS.... nie znalam tego numeru..
- "Pieknie dzis wygladalas w parku"
Pierwsza mysl...Kto to napisal? Skad ma mojnr.?
I .... skad wiedzial ze bylam w parku, widzial mnie ?
......
Po chwili znow dostalam SMS
tym razem od banku..
pisalo tam ze ktos wplacil na moje konto 100tys.
Pierwsza mysl ?
Egh..... Louis! Czemu on to zrobil?!
Mowilam, przeciez ze nie chce jego pieniedzy! I ze jakos....
jakos sobie poradze!
Od razu pobieglam do jego pokoju
i nie pukajac weszlam.....lecz go nie bylo chcialam juz wyjsc lecz moja uwage przyjela polka na ktorej znaldowalo sie duzo rzeczy...... ogolnie zdjecia.
Podeszlam blizej, gapilam sie na jedno zdjecie, na ktorym byl Louis i ......
i ... jakas dziewczyna. Calowali sie.
Nagle uslyszalam czyjes kroki.
Przestraszylam sie i szybko wyszlam z pokoju, lecz nie domknelam drzwi, katem oka ujrzalam Louisa, poniewaz schowalam sie za sciana.
Po chwili wrocilam, bo Lou juz byl w pokoju.
Zapukalam po czym weszlam mowiac:
-Louis musimy porozmawiac. - a on ........ on byl odwrocony do mnie plecami siedzial na krzesle, gapiac sie na niebo za oknem. Wtedy odwrocil sie mowiac:
-Tak? O czym? ... Usiadz. - usiadlam na lozko i zaczelam
-Czemu to zrobiles ?
-Ale. Co zrobilem ?
-Czemu wyslales na moje konto 100 tys.? Juz nie pamietasz o czym rozmawialismy?
-Co? Ale. Ale ja ci nie wysylalem zadnych pieniedzy...
-Taa jasne! To niby kto mi je wyslal ??
- ... Nie wiem.
- O matko...- zlapalam sie za glowe. Wtedy Louis przesiadl sie i usiadl na lozko obok mnie.
-Nie martw sie... z czasem.., wszystko sie ulozy... - w jego glosie bylo slychac troske. Od tej calej akcji.... z 'grozba' - bo inaczej tego nazwac nie moge....- wwszystko sie zmienilo.
Wprawdzie...
Zaprzyjaznilam sie z Louisem,
ale..
stracilam tez...
dwie ... najlepsze..... przyjaciolki...
ZA BYLE GOWNO !
.............
Teskie za nimi.
***
Podeszlam do tamtego zdjecia
-Kim jest ta dziewczyna ? - spytalam wskazujac palcem.
-to................ nikt.
-...Na pewno? Nie wyglada jakby byla nikim...
-... To Eleonor .... Nie wyglada, ale jest bo to moja byla.
-..Aha. - Chcialam sie go czegos spytac.... ale uznalam ze nie...
- Ok.... too...... ja, moze .. juz sobie ... pojde. - skierowalam sie w kierunku drzwi
-Nie.... mozesz zostac.
-Nie. Lepiej pojde. - wyszlam
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WSZYSTKO DO DUPY..
JAK KTOS PRZECZYTA NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ....
BO JA JUZ TU PSYCHICZNIE NIE WYTRZYMUJE XD
BO NIE WIEM CZY KTOS CZYTAAA
A JA PRÓBUJE JAK MOGE ŁADNIE PROWADZIC TEGO BLOGA !!!
czwartek, 12 grudnia 2013
ROZDZIAŁ XII
Zadzwoniłam do rodziców by przysłali mi na konto jak najwięcej pieniędzy. Zapytałam również Karii o tę płytę demo. Mówiła, że nic nie wie.
Louis znowu zaproponował, że 'pożyczy' mi te pieniądze...... blebleble " nie musisz mi oddawać " bleblebleble/...
Znów odmówiłam.
Moi rodzice trochę się zmartwili, bo nie chciałam im powiedzieć po co mi te pieniądze....
Skłamałam mówiąc że koleżanka leży w szpitalu, potrzebuje pieniędzy na operacje a nie ma nikogo bliskiego, a jej nie stać... i że ma tylko mnie...
Aż dziwne że rodzice w to uwierzyli.
Byłam w swoim pokoju i pracowałam nad słowami 'mojej' piosenki .
Jednak nie mogłam się skupić...
W mojej głowie było tysiąc myśli....
.. Jak na na razie na moim koncie jest:
- Moje 6 tysięcy
-4 tysiące od rodziców.
- to daje 10 tysięcy... o, matko jeszcze ... 290 ... - mówiłam sama do siebie..
Nagle Karii i Kamii weszly do mojego pokoju, zaczely na mnie krzyczec, nic nie rozumialam, oby dwie cos do mnie mowily
-CICHO! - przerwalam
- O co wam chodzi?
- O to, ze klamiesz!!! - krzyknela Kamii, bylam zdziwniona
-Co?... Nie rozumiem..
- No to zrozum! Louis chodzi jakis przymulony i mowi ze sie cos dzieje.... wlasnie z toba! Chodzi o ten telefon w parku prawda? - Karii, Karii byla wsciekla
-Dziewczyny, nic sie nie dzieje, zrozumcie...!
-... Myslisz, ze jestesmy glupie?! - Kamii
-Jezeli nie masz do nas ZAUFANIA, to.... trudno...!!!
-Alez mam tylko... - zaczelam
-.... Jak widac to w ogole nie powinnas sie z nami przyjaznic!!!
...
Mowily tak po kolei, nie chcialy mnie nawet wysluchac.
To bylo, straszne.
Bardzo mnie to zabolalo
Po Prostu na mnie nakrzyczaly i wyszly....
no jak tak mozna? .... musialy naprawde sie wkurzyc..
Znowu zaczelam plakac ... Mam dosc.! Dosc wszystkiego.! Dosc zycia... - znow mowilam sama do siebie
Wyjelam zyletke z szafki, i chcialam sie .....pociac.
Gdy juz mialam to zrobic i zyletka dotykala mojej reki ....
Do pokoju wszedl .... Louis ._.
Zauwazyl co chce zrobic .... gdy tylko go ujrzalam spowrotem wlozylam zyletke do szafki.
-Co chcialas zrobic? - od razu spytal
-Em... nic...? Nie wiem o czym mowisz.
-Widzialem, mialas zyletke w reku.
-Haha! Zdaje ci sie..// - zasmialam sie sztucznie
-Nie, nie zdaje...- podszedl do mnie i obejrzal moja reke, chcial sprawdzic czy cos sobie zrobilam
- ... Po co przyszles?
-Slyszalem krzyki, chcialem to sprawdzic..... co sie stalo?
-.................................... -milczalam
-Czemu nic nie mowisz...? Odpowiedz... Moze powtorze: Co sie stalo ?
-.........
-Alex..
-.......
-Alex!
- Idz z tym pytaniem do dziewczyn!
-... a czemu ty mi nie powiesz ?
-........
-Alex...
-Bo one sa WSZECHWIEDZACE !
-Jestes zla ?
-............
-Eghmm....... Jestes zla ? - powtorzyl, glosniej
- Nie...... smutna
Wtedy Louie przytulil mnie bardzo mocno i powiedzial:
-Nie badz smutna, bo nie warto. Ciesz sie zyciem.
nic nie odpowiedzialam
gdy Louis juz wyszedl nie chcialam juz sobie zrobic krzywdy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*********************************************************************************
HELLOO .! <3
JAK TAM?
PODOBA SIE ?
PROSZE O KOMENTARZE.............. ............ ..........
TROCHE GLUPIO JEST PISAC TEGO BLOGA TYLKO DLA SIEBIE, MAM GO USUNAC??
NIKT PRZECIEZ NIE CZYTA....
Louis znowu zaproponował, że 'pożyczy' mi te pieniądze...... blebleble " nie musisz mi oddawać " bleblebleble/...
Znów odmówiłam.
Moi rodzice trochę się zmartwili, bo nie chciałam im powiedzieć po co mi te pieniądze....
Skłamałam mówiąc że koleżanka leży w szpitalu, potrzebuje pieniędzy na operacje a nie ma nikogo bliskiego, a jej nie stać... i że ma tylko mnie...
Aż dziwne że rodzice w to uwierzyli.
Byłam w swoim pokoju i pracowałam nad słowami 'mojej' piosenki .
Jednak nie mogłam się skupić...
W mojej głowie było tysiąc myśli....
.. Jak na na razie na moim koncie jest:
- Moje 6 tysięcy
-4 tysiące od rodziców.
- to daje 10 tysięcy... o, matko jeszcze ... 290 ... - mówiłam sama do siebie..
Nagle Karii i Kamii weszly do mojego pokoju, zaczely na mnie krzyczec, nic nie rozumialam, oby dwie cos do mnie mowily
-CICHO! - przerwalam
- O co wam chodzi?
- O to, ze klamiesz!!! - krzyknela Kamii, bylam zdziwniona
-Co?... Nie rozumiem..
- No to zrozum! Louis chodzi jakis przymulony i mowi ze sie cos dzieje.... wlasnie z toba! Chodzi o ten telefon w parku prawda? - Karii, Karii byla wsciekla
-Dziewczyny, nic sie nie dzieje, zrozumcie...!
-... Myslisz, ze jestesmy glupie?! - Kamii
-Jezeli nie masz do nas ZAUFANIA, to.... trudno...!!!
-Alez mam tylko... - zaczelam
-.... Jak widac to w ogole nie powinnas sie z nami przyjaznic!!!
...
Mowily tak po kolei, nie chcialy mnie nawet wysluchac.
To bylo, straszne.
Bardzo mnie to zabolalo
Po Prostu na mnie nakrzyczaly i wyszly....
no jak tak mozna? .... musialy naprawde sie wkurzyc..
Znowu zaczelam plakac ... Mam dosc.! Dosc wszystkiego.! Dosc zycia... - znow mowilam sama do siebie
Wyjelam zyletke z szafki, i chcialam sie .....pociac.
Gdy juz mialam to zrobic i zyletka dotykala mojej reki ....
Do pokoju wszedl .... Louis ._.
Zauwazyl co chce zrobic .... gdy tylko go ujrzalam spowrotem wlozylam zyletke do szafki.
-Co chcialas zrobic? - od razu spytal
-Em... nic...? Nie wiem o czym mowisz.
-Widzialem, mialas zyletke w reku.
-Haha! Zdaje ci sie..// - zasmialam sie sztucznie
-Nie, nie zdaje...- podszedl do mnie i obejrzal moja reke, chcial sprawdzic czy cos sobie zrobilam
- ... Po co przyszles?
-Slyszalem krzyki, chcialem to sprawdzic..... co sie stalo?
-.................................... -milczalam
-Czemu nic nie mowisz...? Odpowiedz... Moze powtorze: Co sie stalo ?
-.........
-Alex..
-.......
-Alex!
- Idz z tym pytaniem do dziewczyn!
-... a czemu ty mi nie powiesz ?
-........
-Alex...
-Bo one sa WSZECHWIEDZACE !
-Jestes zla ?
-............
-Eghmm....... Jestes zla ? - powtorzyl, glosniej
- Nie...... smutna
Wtedy Louie przytulil mnie bardzo mocno i powiedzial:
-Nie badz smutna, bo nie warto. Ciesz sie zyciem.
nic nie odpowiedzialam
gdy Louis juz wyszedl nie chcialam juz sobie zrobic krzywdy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*********************************************************************************
HELLOO .! <3
JAK TAM?
PODOBA SIE ?
PROSZE O KOMENTARZE.............. ............ ..........
TROCHE GLUPIO JEST PISAC TEGO BLOGA TYLKO DLA SIEBIE, MAM GO USUNAC??
NIKT PRZECIEZ NIE CZYTA....
wtorek, 10 grudnia 2013
ROZDZIAŁ XI
Odeszlam...
Poszlam do kuchni odniesc kubek. Gdy sie odwrocilam Louie stal prze de mna...
-Odsun sie.. chce przejsc ... - powiedzialam .. spokojnie... on trzymal rece na blacie...tak zebym nie mogla wyjsc .... -,-
-Jestes na mnie zla?
-... A jak myslisz ?!.. Dobra ! Odsuń sie!
-Nie..
-.......!!!- nerwy mi puszczaly! Probowalam jakos go odepchnąć i wyjść ... ale mi się nie udało. Tak torował mi drogę... no, nie mogłam wyjść.
-Nie wyjdziesz dopóki ci czegoś nie powiem.
-Jesteś wredny.!
-Nie, jestem..
-Jesteś! Zostaw mnie! - znowu próbowałam się wyrwać, lecz on złapał mnie za ręce i przysunął do siebie. Patrzyłam mu prosto w oczy.
-Przepraszam, że tak mówiłem.... Wiem, że ci obiecałem... Ale MUSIMY coś z tym zrobić
-musimy? MY ?! .... Jak już to ja!.. - krzyknęłam. Wyrwałam się mu. Wyszłam z domu, na dworzu padał deszcz.. ale nie obchodziło mnie to, nawet nie wiedziałam gdzie idepo prostu szlam ulicą .... przed siebie...
Louis pobiegł za mną i zatrzyma mnie:
-Co się z tobą dzieje?
-Ze mną ?.. Raczej z Tobą .! Odwal się, dobra!
-Nie. Nigdy..
-Co? Dlaczego? Tak bardzo ......tak bardzo mnie nie lubisz ??
-Nie... Właśnie na odwrót .. tak bardzo cię lubię, że nigdy nie dam ci spokoju.. - powiedział to już normalnie, nie krzycząc ... zatkało mnie, miałam głowę skierowaną na ziemię..
-... Alex.. - wtedy, znów spojrzałam w jego piękne niebiesko-szare oczy.
Louis, znów złapał mnie za ręce i przysunął do siebie. "co on robi?, O co mu chodzi? " - pomyślałam
-Przepraszam ..... - po tych słowach dosłownie wbił się w moje usta.... Jestem głupia... to było cudowne, całowaliśmy się w deszczu, ale.....
przecież jestem na niego zła... nie mogę się z nim całować!
Przerwałam, odpychając go.... spytałam:
-... C-Co ty robisz ?
-Właśnie Cię pocałowałem..
-ym.... tyle to ja też wiem..... - gdy już chciałam się go spytać "dlaczego?, Dlaczego to zrobiłeś?"
Wtedy on się wtrącił:
-No... wracajmy już do domu, bo jeszcze się przeziębisz..- Złapał mnie w talii i odprowadził mnie ("aż") do pokoju.
Wtedy czułam coś dziwnego, a nigdy jeszcze tego nie czułam.. t było coś głębokiego..
***
Weszłam do pokoju, a Lou chyba poszedł do salonu..
Byłam z głową w chmurach.... Grałam na gitarze, grając byle jakie akordy, wyszła mi naprawdę fajna nuta, więc zaczęłam wszystko pisać na kartce .
Nagle Karii weszła do pokoju.
-Alex! Heej! Podobno mnie szukałaś!
-Karii! Ah.. tak szukałam cię, gdzie byłaś?
-Ohh... Cały dzień spędziłam z Zayanem na mieście.. Było cudownie! ...ehmm... czemu jestes cala mokra ?
-ehh.... Zapomniałam! zaczekaj tu, pójdę się przebrać.
Wróciłam po 7 min.
-Czemu byłaś cała mokra?- spytała ponownie
-byłam na deszczu...... nie ważne! Lepiej powiedz co robiłaś z Zayanem!
Karii nawijała ... ok. 30 min... a to poszli na spacer, a tona rynek, a to do parku.... itp.
Potem Niall przyszedł do nas i zaprosił nas na obiad... aż dziwne e to AKURAT Niall
Obiad był trochę dziwny, ale nie jako sam posiłek.... Chłopaki dziwnie się patrzyli na mnie i na Kamii.
Po obiedzie poszłyśmy z dziewczynami do pokoju Karii
-Co się dzieje? Też to zauważyłyście? - spytała nas Karii
Kiwnęłyśmy tylko głowami.
-Czy ja o czymś nie wiem? .......................
- ...... Bo wy na pewno o czymś nie wiecie! - zaśmiała się, a ja z Kamii nadal milczałyśmy..
Wreszcie wybuchła:
-..Zayn mnie pocałował!
-CO? - krzyknęłam
- ..Taak! :D - odpowiedziała mi.
-.. O, matko Karii, nawet nie wiesz przez co ja dziś przeszłam :D - Kamii
-... ehmm..... Niech zgadnę! Harry Cię pocałował ?? Hahahaha.. - znów się zaśmiała
-Tak! Hahahha .! - Oby dwie zaczęły się śmiać.
One brały to za jakiś żart..?
Śmiały się, gratulowały sobie wzajemnie...
Spojrzały na mnie... bo się nie odzywałam. Wreszcie spytałam:
-Co? No, co się tak na mnie dziwnie patrzycie?
-...hihi... Nic, nicc... - Karii - <znowu przestraszyłam się jej wzroku ;_; i .... wybuchnęłam>
-... No Dobra! Przyłapałaś mnie! .... Byłam cała mokra, bo całowałam się z Louisem na deszczu....
-Hahahahahahaha! - Równo się zaśmiały, bo miałam dziwny wyraz twarzy...
-WIE - DZIA - ŁAM ! - Karii, powiedziała choć nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Egh..! Ty zawsze wszystko wiesz! Nie rozumiem tego, i chyba nigdy nie zrozumiem! Wiesz.... TO JEST JUŻ WKURZAJĄCEEE !
-Hahaha! .... Trudno.. :D
-Mogłabyś chociaż raz czegoś nie wiedzieć?
-Nie, nie moge... bo wiesz.. ja jestem z innej planety i posiadam magiczną moc, dlatego wiem wszystko - xD
I tak ciągle się śmiałyśmy, śmiałyśmy, śmiałyśmy....
I właśnie sobie uświadomiłam że Karii jednak czegoś nie wie...
Ona, nie wie o tej groźbie, o paczce, kopercie....
Ha! Punkt dla mnie! Yeaah! ;D
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
BLEBLEBLEBEL GLUPIEE.... ;;dd
PODOBA SIEEE???? MOZE BYC?? TERAZ BEDZIE TYLKO CORAZ CIEKAWIEJJJ <3 <3 <3
Pozdrooooo <3 <3 <3 <3 <3 Lovkii
Poszlam do kuchni odniesc kubek. Gdy sie odwrocilam Louie stal prze de mna...
-Odsun sie.. chce przejsc ... - powiedzialam .. spokojnie... on trzymal rece na blacie...tak zebym nie mogla wyjsc .... -,-
-Jestes na mnie zla?
-... A jak myslisz ?!.. Dobra ! Odsuń sie!
-Nie..
-.......!!!- nerwy mi puszczaly! Probowalam jakos go odepchnąć i wyjść ... ale mi się nie udało. Tak torował mi drogę... no, nie mogłam wyjść.
-Nie wyjdziesz dopóki ci czegoś nie powiem.
-Jesteś wredny.!
-Nie, jestem..
-Jesteś! Zostaw mnie! - znowu próbowałam się wyrwać, lecz on złapał mnie za ręce i przysunął do siebie. Patrzyłam mu prosto w oczy.
-Przepraszam, że tak mówiłem.... Wiem, że ci obiecałem... Ale MUSIMY coś z tym zrobić
-musimy? MY ?! .... Jak już to ja!.. - krzyknęłam. Wyrwałam się mu. Wyszłam z domu, na dworzu padał deszcz.. ale nie obchodziło mnie to, nawet nie wiedziałam gdzie idepo prostu szlam ulicą .... przed siebie...
Louis pobiegł za mną i zatrzyma mnie:
-Co się z tobą dzieje?
-Ze mną ?.. Raczej z Tobą .! Odwal się, dobra!
-Nie. Nigdy..
-Co? Dlaczego? Tak bardzo ......tak bardzo mnie nie lubisz ??
-Nie... Właśnie na odwrót .. tak bardzo cię lubię, że nigdy nie dam ci spokoju.. - powiedział to już normalnie, nie krzycząc ... zatkało mnie, miałam głowę skierowaną na ziemię..
-... Alex.. - wtedy, znów spojrzałam w jego piękne niebiesko-szare oczy.
Louis, znów złapał mnie za ręce i przysunął do siebie. "co on robi?, O co mu chodzi? " - pomyślałam
-Przepraszam ..... - po tych słowach dosłownie wbił się w moje usta.... Jestem głupia... to było cudowne, całowaliśmy się w deszczu, ale.....
przecież jestem na niego zła... nie mogę się z nim całować!
Przerwałam, odpychając go.... spytałam:
-... C-Co ty robisz ?
-Właśnie Cię pocałowałem..
-ym.... tyle to ja też wiem..... - gdy już chciałam się go spytać "dlaczego?, Dlaczego to zrobiłeś?"
Wtedy on się wtrącił:
-No... wracajmy już do domu, bo jeszcze się przeziębisz..- Złapał mnie w talii i odprowadził mnie ("aż") do pokoju.
Wtedy czułam coś dziwnego, a nigdy jeszcze tego nie czułam.. t było coś głębokiego..
***
Weszłam do pokoju, a Lou chyba poszedł do salonu..
Byłam z głową w chmurach.... Grałam na gitarze, grając byle jakie akordy, wyszła mi naprawdę fajna nuta, więc zaczęłam wszystko pisać na kartce .
Nagle Karii weszła do pokoju.
-Alex! Heej! Podobno mnie szukałaś!
-Karii! Ah.. tak szukałam cię, gdzie byłaś?
-Ohh... Cały dzień spędziłam z Zayanem na mieście.. Było cudownie! ...ehmm... czemu jestes cala mokra ?
-ehh.... Zapomniałam! zaczekaj tu, pójdę się przebrać.
Wróciłam po 7 min.
-Czemu byłaś cała mokra?- spytała ponownie
-byłam na deszczu...... nie ważne! Lepiej powiedz co robiłaś z Zayanem!
Karii nawijała ... ok. 30 min... a to poszli na spacer, a tona rynek, a to do parku.... itp.
Potem Niall przyszedł do nas i zaprosił nas na obiad... aż dziwne e to AKURAT Niall
Obiad był trochę dziwny, ale nie jako sam posiłek.... Chłopaki dziwnie się patrzyli na mnie i na Kamii.
Po obiedzie poszłyśmy z dziewczynami do pokoju Karii
-Co się dzieje? Też to zauważyłyście? - spytała nas Karii
Kiwnęłyśmy tylko głowami.
-Czy ja o czymś nie wiem? .......................
- ...... Bo wy na pewno o czymś nie wiecie! - zaśmiała się, a ja z Kamii nadal milczałyśmy..
Wreszcie wybuchła:
-..Zayn mnie pocałował!
-CO? - krzyknęłam
- ..Taak! :D - odpowiedziała mi.
-.. O, matko Karii, nawet nie wiesz przez co ja dziś przeszłam :D - Kamii
-... ehmm..... Niech zgadnę! Harry Cię pocałował ?? Hahahaha.. - znów się zaśmiała
-Tak! Hahahha .! - Oby dwie zaczęły się śmiać.
One brały to za jakiś żart..?
Śmiały się, gratulowały sobie wzajemnie...
Spojrzały na mnie... bo się nie odzywałam. Wreszcie spytałam:
-Co? No, co się tak na mnie dziwnie patrzycie?
-...hihi... Nic, nicc... - Karii - <znowu przestraszyłam się jej wzroku ;_; i .... wybuchnęłam>
-... No Dobra! Przyłapałaś mnie! .... Byłam cała mokra, bo całowałam się z Louisem na deszczu....
-Hahahahahahaha! - Równo się zaśmiały, bo miałam dziwny wyraz twarzy...
-WIE - DZIA - ŁAM ! - Karii, powiedziała choć nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Egh..! Ty zawsze wszystko wiesz! Nie rozumiem tego, i chyba nigdy nie zrozumiem! Wiesz.... TO JEST JUŻ WKURZAJĄCEEE !
-Hahaha! .... Trudno.. :D
-Mogłabyś chociaż raz czegoś nie wiedzieć?
-Nie, nie moge... bo wiesz.. ja jestem z innej planety i posiadam magiczną moc, dlatego wiem wszystko - xD
I tak ciągle się śmiałyśmy, śmiałyśmy, śmiałyśmy....
I właśnie sobie uświadomiłam że Karii jednak czegoś nie wie...
Ona, nie wie o tej groźbie, o paczce, kopercie....
Ha! Punkt dla mnie! Yeaah! ;D
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
BLEBLEBLEBEL GLUPIEE.... ;;dd
PODOBA SIEEE???? MOZE BYC?? TERAZ BEDZIE TYLKO CORAZ CIEKAWIEJJJ <3 <3 <3
Pozdrooooo <3 <3 <3 <3 <3 Lovkii
niedziela, 8 grudnia 2013
ROZDZIAL X
Na nastepny dzien jako nie mily poczatek, zauwarzylam, ze moja plyta demo, zniknela.
Ale po co komus moje demo ?
Nie wazne ... Od razu poszlam do Karii. Lecz nie zastalam jej w jej pokoju.
Poszlam wiec do Kamii Weszlam do pokoju mowiac:
-Czesc, Kamii nie wiesz moze gdzie-e-e.................................................... - Wtedy mnie zatkalo ... Zobaczylam .... Kamii... i ... Harrego! Calowali ... sie... zaniemowilam. Kamila od razu gdy mnie zobaczyla przestala ... i poprosila Harrego, by wyszedl . Gdy bylysmy juz same rzekla:
-Przepraszam, Alex, nie powinnas byla.... tego zobaczyc..
-...... ty.... on...... wyy...... jes-stescie... razeeem ?? - zajakalam sie
-Nie!nie...niee nie jesteessmmyy
-.. To czemu sie calowaliscie ?
-...Nie wiem, tak wyszlo... powiedzial ze mnie kocha ... i ..... i stalo sie. Po Prostu .
-...Ahaaaa....
- Po co przyszlas ?
-Szukam Karii? Wiesz moze gdzie ona jest?
-Nie.. tez jej dzis nie widzialam, nawet do niej dzwonilam, ale... nic.
-Ok... to ja spadam.
-Czekaajj... tylko nikomu nie mow co tu zaszlo.
-Spokoo, nie powiem.. :D - zasmialam sie
Zeszlam na dol do salonu.
W kacie stala duza paczka...
Obok niej lezala koperta., ktora byla zaadresowana do mnie.
Gdy tylko zobaczylam Liama przez okno... szybko pobieglam do niego z mnustwem pytan. nie wiedzial o co mi chodzi... Zaprowadzilam go do salonu. Paczka razem z koperta .............ZNIKNELAA.!!!
Liam uznal, ze mam przywidzenia i powinnam sie polozyc, bo wczoraj za bardzo sie denerwowalam.... -,- debil...
***
Szukalam kogos kto mi uwierzy. Na korytarzu ujrzalam Louiego, wiec szybko do niego podbieglam.
-Louis!
-hm? O, czesc Alex. - odwrocil sie do mnie
-Widziales taka wielka paczke w salonie?! - mowilam bardzo szybko machajac rekami
-Tak..
-To gdzie teraz ona jest ??!! -mowilam tak szybko ze nie zdazyl dokonczyc
-Czekaj... Daj mi dojsc do slowa
-No OK tylko mow!
-Zanioslem ci ja do pokoju i ....
Wtedy juz nawet nie dokonczyl, bo ja migiem pobieglam do pokoju .
Otworzylam paczke.
W niej byla piekna gitara akustyczna, cudnie zapakowana w pokrowiec. Wyjelam ja z pokrowca :
Jest cudowna. Marzylam o takiej od 2 lat. Ale zawsze brakowalo mi oszczednosci.
W pudle gitary miedzy strunami znajdowala sie mala karteczka. Wyjelam ja i przeczytalam:
... nawet nie proboj sie przekonac, bo tego porzalujesz...
Ale po co komus moje demo ?
Nie wazne ... Od razu poszlam do Karii. Lecz nie zastalam jej w jej pokoju.
Poszlam wiec do Kamii Weszlam do pokoju mowiac:
-Czesc, Kamii nie wiesz moze gdzie-e-e.................................................... - Wtedy mnie zatkalo ... Zobaczylam .... Kamii... i ... Harrego! Calowali ... sie... zaniemowilam. Kamila od razu gdy mnie zobaczyla przestala ... i poprosila Harrego, by wyszedl . Gdy bylysmy juz same rzekla:
-Przepraszam, Alex, nie powinnas byla.... tego zobaczyc..
-...... ty.... on...... wyy...... jes-stescie... razeeem ?? - zajakalam sie
-Nie!nie...niee nie jesteessmmyy
-.. To czemu sie calowaliscie ?
-...Nie wiem, tak wyszlo... powiedzial ze mnie kocha ... i ..... i stalo sie. Po Prostu .
-...Ahaaaa....
- Po co przyszlas ?
-Szukam Karii? Wiesz moze gdzie ona jest?
-Nie.. tez jej dzis nie widzialam, nawet do niej dzwonilam, ale... nic.
-Ok... to ja spadam.
-Czekaajj... tylko nikomu nie mow co tu zaszlo.
-Spokoo, nie powiem.. :D - zasmialam sie
Zeszlam na dol do salonu.
W kacie stala duza paczka...
Obok niej lezala koperta., ktora byla zaadresowana do mnie.
Gdy tylko zobaczylam Liama przez okno... szybko pobieglam do niego z mnustwem pytan. nie wiedzial o co mi chodzi... Zaprowadzilam go do salonu. Paczka razem z koperta .............ZNIKNELAA.!!!
Liam uznal, ze mam przywidzenia i powinnam sie polozyc, bo wczoraj za bardzo sie denerwowalam.... -,- debil...
***
Szukalam kogos kto mi uwierzy. Na korytarzu ujrzalam Louiego, wiec szybko do niego podbieglam.
-Louis!
-hm? O, czesc Alex. - odwrocil sie do mnie
-Widziales taka wielka paczke w salonie?! - mowilam bardzo szybko machajac rekami
-Tak..
-To gdzie teraz ona jest ??!! -mowilam tak szybko ze nie zdazyl dokonczyc
-Czekaj... Daj mi dojsc do slowa
-No OK tylko mow!
-Zanioslem ci ja do pokoju i ....
Wtedy juz nawet nie dokonczyl, bo ja migiem pobieglam do pokoju .
Otworzylam paczke.
W niej byla piekna gitara akustyczna, cudnie zapakowana w pokrowiec. Wyjelam ja z pokrowca :
Jest cudowna. Marzylam o takiej od 2 lat. Ale zawsze brakowalo mi oszczednosci.
W pudle gitary miedzy strunami znajdowala sie mala karteczka. Wyjelam ja i przeczytalam:
"Mam nadzieje, ze prezent Ci sie podoba,
Nie dlugo sie zobaczymy,
i moze znow muzyka nas polaczy "
Twoj na zawsze ;*
Wtedy zdziwilam sie strasznie.... Juz wiedzialam kto to napisal.... nie tylko po tresci i po pismie.. bylo to napisane po POLSKU. nic nie rozumiem... czy to napisal Tom ??
Odeszlam od niego 2 i pol lata temu... ale on nadal chcial byc ze mna... Nie nawidze go!
Przez niego cierpialam! Wmawial mi ze mnie kocha... blebleble.... ale bil mnie i dreczyl.
po za tym na imprezie zdradzil mnie z kolezanka...
nie dziwie sie dlaczego go aresztowali...
Napisal " niedlugo sie spotkamy"
to znaczy ze przyjechal do Londynu ???
i jeszcze jedno .... skad znal ten adres?? Skad wiedezial .. ze ja tu jestem??!!
co-co to wszystko ma znaczyc...??
Nie moglam znalezc koperty. Otworzylam drzwi by wyjsc lecz, koperta lezala przed drzwiami.W srodku byl list :
" Bóg wie, co się skryło w ludzkich sercach i ich snach,
wiem, że było źle i nadal jest, tak bardzo , iż się płakać chce.
Bóg wie, co się skryło w ludzkich, szklistych, jasnych łzach.
Wiem, że kochać chcesz na zawsze już i nic cię nie powstrzyma też, bo
Ludzie chcą miłości
A jeśli zbraknie jej, to nigdy już uśmiech u nich nie zagości.
Ludzie chcą miłości
i nie udawaj już , że nie chcesz jej
Każdy serce ma.
Przecież każdy serce ma.
Póki miłość istnieje nie zginie nikt. Póki serce jest, to nie.
Bóg wie, co się skryło w zakłamanym świecie bzdur,
gdzie miłości brak i duszy wrak na krańcu oceanu tonie.
Bóg wie , co się skryło w wielkich ludziach małych serc,
tylko biznes, praca, taniec, bal,
I wszystko nagle kończy się.
Ludzie chcą miłości
A jeśli zbraknie jej, to nigdy już uśmiech u nich nie zagości.
Ludzie chcą miłości
i nie udawaj już , że nie chcesz jej
Każdy serce ma.
Przecież każdy serce ma.
Póki miłość istnieje nie zginie nikt. Póki serce jest, to nie." - Pamietasz, gdy razem
to nagrywalismy w studio? Nie?
To ci przypomne....
***
W kopercie rowniez znajdowala sie plyta. Wlozylam ja do laptopa i to co ujrzalam po prostu mnie przeroslo...
Znajdowaly sie tam Video Klipy... ze mna i z .... Tom'em.... gdy jeszcze bylismy razem. Zaczelam plakac.
*** tyle wrarzen a dopiero zdzien sie zaczal...
Nagle zadzwonil telefon :
-Hallo?
-Plany sie zmienily, za 2 dni, dasz teczke z pieniedzmi (mnie) chlopakowi, ktory bedzie za Marquee Club, w malej uliczce ...
- ... D-dobrze.... Czekaj!...Co bedzie gdy.. nie dam tych pieniedzy ?
... nawet nie proboj sie przekonac, bo tego porzalujesz...
-zabiejesz .. mnie ?
-nie.. nie Ciebie... z toba zrobilbym cos innego, jestes za...atrakcyjna. zebym Cie zabijal. hehe...
-........ Co to ma znaczyc ?
-..... ta rozmowa robi sie za dluga...
*zerwanie polaczenia*
***
Moj brzuch wlasnie przypomnial mi ze nic nie jadlam. Poszlam do kuchni.
Nadal nie moglam znalezc Karii.
I bylo tak pusto w domu... to chyba tylko ja bylam tak z Louisem.
Zjadlam sniadanie..
Louis siedzial na kanapie ogladajec jakis mecz.
Usiadlam obok niego, popijajac herbate spytalam:
Usiadlam obok niego, popijajac herbate spytalam:
-Kto gra ?
- Polska-Anglia.
-pffff..... Anglia wygra
-CZemu tak uwazasz? Polska ma bardzo przyzwoita druzyne pilkarska.
-Hahahahahaha! Polska to zadupie...
-...Nie wiesz co mowisz..
-Hahaha.! Wieemm..... pff...... ja sie tam urodzilam to chyba wiem lepiej - zadrwilam z niego - Louis.. a tak zmieniajac temat..... on... znowu dzwonil.
-...Eh... Alex,musimy powiedziec reszcie.
-Nie! Przeciez mi obiecales!
-Ale...
-Nie! Nie chce cie sluchac! - Odeszlam ......
***********************************************************
BamBam Bammmmm
BamBam Bammmmm
Podoba sieee??????????//
TROCHE DLUGASNYY ;dd
Subskrybuj:
Posty (Atom)