Zanim się obejrzeliśmy...
Niestety, był już wieczór.
Musiałam się przygotować.
Nawet się przebrałam i założyłam to :
***
Louis mnie podwiózł.Uparł się i schował w samochodzie.
Wyszłam z auta, w reku trzymałam torbę z pieniędzmi.
Weszłam w małą, ciemną i ciasną uliczkę.
Stałam na środku drogi, czekając.
Ujrzałam mężczyznę, który wyłaniał się z mroku uliczki.
Rozpoznał mnie, bo podszedł i wyrwał z rąk torbę, mówiąc.
-Cześć maleńka, równe 300 tysięcy?
- ...Tak... - on również był ubrany cały na czarno. Jego kapelusz, zasłaniał mu twarz.
Zaczęłam mówić.
- ... To wszystko.? Teraz chcę wiedzieć kim jesteś. - uniosłam rękę, by zdjąć mu kapelusz.
Obcy, szybkim ruchem mocno ją złapał i przysunął się do mnie, a ja się odsuwałam się. W pewnym momencie znajdowałam się przy samej ścianie. Ujrzałam tylko, jego ciemne włosy, które mi coś przypominały. Tylko nie wiedziałam co.
Chłopak, wtedy mocno złapał moją szyję. Dusił mnie.
- Nie dowiesz się tego prędko. - szyderczo się zaśmiał, coraz mocniej ściskał moje gardło .
Brakowało mi już tchu i sił... myślałam, że to już... .. mój the end.
Ale powiedziałam sobie: "Nie! Nie poddam się! Nie teraz!I Nie tak!"
Mocno kopnęłam go w krocze, a on się odsunął.
Udało się. Oddychałam. Powoli nabierałam każdy oddech.
Wtedy przybiegł Louis, który dotychczas tylko obserwował.
Podbiegł do mnie i spytał czy wszystko w porządku - kiwnęłam tylko głową.
Potwierdzając, że nic
Ciągle czułam jak mnie trzyma.
Louis rzucil sie na niego.
- Jak śmiales w ogole powdniesc reke na kobiete!!!? - Bil go... Krzyczal ... Wyzywal... Przeklinal....
Na prawde sie wkurzyl. I to bardzo. Nie znalam go takiego.
Przerazal mnie.
Wtedy zobaczylam innych.
Bylo ich trzech, razem z tym co mnie dusil. Chyba sie znali. Nie! Na pewno sie znali.
Bili sie. Nie, no nie moglam juz na to patrzec i bezczynnie stac. Zobaczylam krew.
Wtedy Louis upadl..
Nie , nie wytrzymalam...
Podbieglam do niego probujac mu pomoc.
Zdenerwowalam sie. podeszlam do jednego i go po prostu uderzylam krzyczac.
- Czego Wy od niego chcecie?! Macie go zostawic! Przeciez chcieliscie pieniedzy!
-Prawda, ale ja chcialem czegos wiecej. - odezwal sie "dusiciel"
- Co? - nie zrozumialam.
Wtedy jeden z nich podniosl mnie, a ja sie mu wyrywalam.
Krzyczac, zeby mnie puscil.
Zobaczylam auto. Otworzyl drzwi od niego i wrzucil mnie do srodka .
Wtedy mocno zabolala mnie glowa. Cos mnie walnelo.
Czulam tylko ze ktos mnie dotyka.
Po chwili, stracilam przytomnosc.
*.*.*.*.*.*.*.*.*
* Oczami Louisa *
Gdy zobaczylem jak ten szmaciaz ja dusi.
Od razu sie wkurzlem. " Jak w ogole mozna podniesc reke na kobiete !!!?".
Rzucilem sie na niego z piesciami. Potem bylem troche we krwi, ale to nie wazne.
Doszlo jeszcze dwoch facetow. Wiec w sumie bylo ich trzech.
Nie sadzilem, ze kiedys sie tak pobije . Ale to nie byla zwykla bojka.
Alex moglo stac sie cos powaznego.
Nagle poczulem mocny cios w brzuch. Upadlem.
Alex podbiegla do mnie...
potem .. nie pamietam...
Katem oka ujrzalem ze zabieraja ja do samocodu. Szybko wstalem, chcialem jechac za nimi ale...
Nie zdarzylem. Juz ich nie bylo.
Nie dzwonilem nawet na policje bo i tak nic z tym by nie zrobili.
...
Zadzwonilem, do Harrego, a Harry powiedzial wszystko reszcie.
___________________________________________________________________________
Podoba sie?
Przepraszam, jesli zepsulam ten rozdzial.
Bo mial on byc wyjatkowy,w zwiazku na tresc wydarzen.
Czekam na wasza opinie.
2 komentarze:
Dalej ?! :D
<3 Masz dalej xd
Prześlij komentarz