Powered By Blogger

poniedziałek, 3 listopada 2014

ROZDZIAŁ XXVI

***
Obudziło mnie jasne światło.. Ujrzałam pielęgniarkę. Tą samą co wcześniej. Jak jej tam? Ah tak. Jeanette.
- Witaj. - przywitała mnie promiennym uśmiechem wiosny.- wybacz, że Cię obudziłam odsłaniając okna. Ale pilny telefon do Ciebie.-podała telefon i odeszła.
- Hallo?
-Alex?
-Em..chyba.. Tak. Tak, to ja.
-Wyłaź z tego szpitala. Rusz wreszcie tą tłustą dupę, i do roboty!
-Emm.. Słucham? Kto przy telefonie?
# połączenie zostało przerwane # pii, pii, pii, pii... #
Hm? O co tu chodzi? Niczego nie rozumiem. Do roboty? Jakiej roboty? Czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć kim jestem? Co się stało? Kim byłam, kogo kochałam a kogo nienawidziłam?
Proszę tylko o odpowiedź. To zbyt wiele?... Wtem do pokoju wtargnął przejęty, bardzo zestresowany, i spocony Tom.
- Zabieram Cię ze szpitala. Zbieraj się .. szybko! - wrzasnął tylko zanim zdążyłam wziąć oddech, by powiedzieć mu zwykłe "Cześć"..
- Ale.. jak to? Tak.. teraz? - spytałam zaskoczona.
Tom zamamrotał coś do siebie. A potem podszedł do mnie złapał mnie za ręke i powiedział:
- No chodź.. - poszłam się przebrać. Normalne ubrania są o wiele wygodniejsze od szpitalnej koszuli. Poszliśmy mnie wypisać. Tom był naprawdę zestresowany, zaniepokoiło mnie to.. ciągle spoglądał na zegarek. Gdy opóściliśmy szpitalne mury, Tom zaprowadził mnie do swojego pięknego, czarnego motoru. Powiedział, że mam przy nim zaczekać, ponieważ on musi gdzieś wyjść na chwilkę.. Tak więc.. stałam i czekałam.. Zainteresowały mnie ptaki śpiewające w parku obok. Tom'a nie było już jakiś czas, 5-10 minut, więc postanowiłam, że pójdę posłuchać cudownych głosów latających. Szłam wąskim chodniczkiem wzdłóż drzew. Ah.. wszędzie zielono.. jak pięknie! Czuć jabłka, wiśnie, kwiaty.. o! Róże, fiołki, tulipany.. Słyszę dokładnie szum drzew, śpiew ptaszków, oh.. woda również szumi, chyba jakaś fontanna.. Oh jest! Usiadłam na ławeczce przy tryskającej fontannie.Usłyszałam miłą melodyjkę, po czym ujrzałam blondyna, który chodził z wózkiem lodów. Na głowie miał śmieszną kolorową czapeczcę w kształcie lodów w rożku. Dzieci od razu do niego podbiegły z krzykiem " Lodyy, loodyy! "  Z daleka czuć było ich szczęście. Zatem ja rozkoszowałam się pięknem wiosny. Spoglądałam na ludzi. Przyglądałam się im bardzo

  dokładnie.. Z daleka zobaczyłam Karii, która rozmawiała z jakimś chłopakiem. Szli w stronę lodziarza. Uważnie spoglądałam  na każdy ich ruch. Dziewcznyna, uważająca się za moją przyjaciółkę, podeszła do blondyna śmiejąc się, dała mu buziaka. Zaczęli wspólnie prowadzić konwersację. Znów ktoś do nich dołączył. Tym razem był to chłopak z burzą loków na głowie, i czarującym uśmiechu... Przywitali się dokładnie tak samo.
Udając, że ich nie widzę, podeszłam do fontanny, siadając na jej brzeg. Była mała chociaż park był ogromny. Powinni niedługo to zmienić.. Ciągle patrzyłam  z zaciekawieniem na grupkę (jak sądzę) przyjaciół. Karii nareszcie mnie zauważyła, podbiegła do mnie z krzykiem:
- Oh! Alex, Aleex! - cieszyłą się jak małe dziecko, któe dostało lizaka - Co ty tu robisz? Miałąś jeszcze zostać w szpitalu..
- No.. ja.. właśnie.. - przerwałąm bo w tym momencie ziemia zadrżała , w powietrzu unosił się gęsty prawie czarny już dym, nastąpił wybuch. Gdzieś kilka przecznic dalej.. WIELKIE BUM!
Wszyscy w parku byli zrozpaczeni, nikt nie wiedział ci się stało. Niektórzy biegali dookoła, nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Niektórzy mdleli z przerażenia, jeszcze inni płakali nie mogąc nawet wziąść oddechu. A ja? Podskoczyłam jak kangur! Później skuliłam się jak mały wystraszony kotek, i zaczęłam krzyczeć. Poczułam czjeś rece na mojej talii. Ujrzałam szatyna, o ciemnych tęczówkach. To był Tom, mój Tom. Miał taki sam wyraz twarzy, jak gdy przyszedł po mnie do szpitala. Definitywnie.. był zły, jednak poważny.
- Co tu robisz?! Coś znowu narobił?! - elegancka brunetka znowu zaatakowała - Zostaw ją bo jak zaraz Ci..  - Karii jednak ustąpiła. Chłopak z którym była. Mulat. Tak, on ją uspokajał.
- Przestań, nie teraz. Pamiętasz? - rzekł do niej
- Pamiętam..
-Co lasia? Masz jakiś problem? Już pyskata nie jesteś? Oj. jak mi szkoda.. Twój laluś pedałek Cię tak zmienił? - Zaśmiał się Tom.
- Trzymaj mnie Zayn bo już jestem na granicy swojej wtrzymałośći.. - powiedziała, zaciskając zęby.
Zrobiło mi isę głupio. Bronić Tom'a? Czy bronić Karii? Jednak byłam w jego objęciach.. Ale.. było mi jej żal.
- Idziemy, nie ma czasu . - Tom złapał mnie za ręke i oddaliliśmy się. - Banda frajerów - rzekł sam do siebie gdy już byliśmy parę metrów dalej. Grupka przyjaciół patrzyła na nas złowrogo. Chociaż.. tylko na Tom'a.. Bo ja w niczym nie zawiniłam.
Po chwili doszliśmy do motoru. Tom na niego usiadł i odrzekł:
- Wsiadaj.
- Ale..
-Wsiadaj..! - no więc usiadłam.
- A kaski? Masz tylko jeden.. - zauważyłam kask , który trzymał w dłoniach
- Ty założysz mój.
- A jak coś Ci się stanie?
- Nic się nie stanie.
- Ale..
- Już cicho.. Wkładaj. - Podał mi kask.
Gdy tylko zdążyłam go założyć, usłyszałam z daleka odgłosy, raczej wrzaski ludzi, śmierdziało dymem, dopiero teraz przyjechała Straż Pożarna, Policja, i Pogotowie..
Jednak najstraszniejszy był sam wybuch. Jakby ktoś nadmuchał torebkę foliową a później w nią trzasnął. Na dźwięk tego lekko podskoczyłam, szybko przyłożyłam ręce do swoich uszu, by nie móc nic słyszeć. Tom jak najszybciej mógł włożył kluczyki, i odpalił, czarne cudo , ruszyliśmy w stronę wyjazdu z miasta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemmka!
Jak się podoba?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Chciecie dalszą część? Liczę na 7 komów! ;)
Ejejejej! Doradzicie mi?
Czy jeżeli założę, nowego (lepszego) bloga.. Będziecie zaglądać? <3
Czekam na odpowiedzi! Do miłego ;**
Przepraszam, za "kolor tła" tekstu, nie chcę go ale jakoś nie mogę usunąć. Wybaczcie mi to.


6 komentarzy:

Unknown pisze...

Ja beeede czytac ! <3 teraz to mnie tak zmylilas ze juz nie wiem o co chodzi 1 ale i tak swietnie !

Aleksa pisze...

Super że Cię zmylilam ^.^ haah

Cascello pisze...

spróbuj pomyśleć nad nowym szablonem żeby łatwiej się czytało ;))

Aleksa pisze...

Wiem. Dziękuję za zwrócenie uwagi :)

Unknown pisze...

Świetny blog ! :33

Anonimowy pisze...

Pod warunkiem że tego dalej będziesz prowadziła :)