Powered By Blogger

sobota, 18 stycznia 2014

ROZDZIAŁ XXI

Tom wszedł do pokoju.
- No szybko ubieraj się.. Kolacja czeka. - rzucił ubrania w moją stronę.
- To ma być jakiś żart, prawda? - spytałam, bardzo mnie zdziwił.
- Nie...|.. Pospiesz się - wyszedł.
Sukienka była bardzo ładna, ale ledwo co zasłoniła mi.........
Byłam bardzo zdziwiona.
Co on kombinował??
*
Za chwilę znów przyszedł.
- Chodź. Tylko nie próbuj uciekać, bo i tak nie znajdziesz wyjścia. - zaprowadził mnie do pomieszczenia obok. Na stole znajdowała się wykwintna kolacja      i     czerwone wino.
W tle słyszałam muzykę, dokładniej duet. Mogę się domyślić, że nasz.
- Na pewno jesteś głodna. Usiądź, porozmawiamy. - powiedział, i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Nie. Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - odpowiedziałam mu. Byłam nie miła. Zachowywałam się sarkastycznie.
-... Pytałem czy masz na to ochotę!? Usiądź. - podniósł głos... wręcz krzyczał. Usiadłam patrząc na niego nie miłym spojrzeniem.
Powoli i delikatnie nalał mi wino do kieliszka. Następnie sobie.
- Kim był ten idiota, który się na mnie rzucił, na uliczce ? - usiadł, i zapytał się mnie.
-Emmmmm...





- Już.. mów!!


-Powiesz CZY NIE??!



- Nie.. - uśmiechnęłam się do niego ironicznie, a on tylko groźnie na mnie spojrzał..
Wziął łyk wina.
- Czemu nic nie jesz? - spytał.
-...
-Napij się wina.
-...
- masz się napić tego wina !
-... Sam się napij Tego Wina.!! - wstałam, wzięłam w dłoń kieliszek. Podeszłam do Tom'a i oblałam go winem. Dokończyłam już wkurzona:
-Dlaczego mnie porwałeś?! Po co to wszystko!? Pieniądze.. rozumiem! Ale do czego ja jestem Ci potrzebna?!!
On również wstał złapał za mój policzek i powiedział:
- Nie denerwuj się tak Kochanie, wszystko w swoim czasie. - zrobiłam krok do tyłu.
Tylko groźnie na mnie spojrzał i z całej siły uderzył mnie w twarz.
Ból był piekielny. Złapałam się za policzek, strasznie mnie piekł...
Przejechałam ręka po całej twarzy, spojrzałam na nią... zobaczyłam krew.
- Ty..... jak.- jak śmiesz??!! - spoliczkowałam go. Tom zaczął przeklinać, i wyzywać mnie...
Znów mnie uderzył. Ale tym razem jeszcze mocniej. Upadłam na ziemię.
Ledwo co wstałam i cofnęłam się.
- Chciałeś tylko ze mną porozmawiać tak??! Już wolę gnić w tej piwnicy niż z Tobą rozmawiać!!! - podniósł głowę wyżej i szyderczo się zaśmiał...
Szedł w moją stronę, a ja ciągle się odsuwałam. Aż do piwnicy.
Nie miałam już wyjścia. Zamknął drzwi na klucz.
Strasznie drgałam.
Schowałam się za łóżkiem.
- Nie uciekniesz mi stąd nie ma wyjścia. - odezwał się.
Słyszałam jego wolne coraz głośniejsze kroki.
Już był przy łóżku.
Ujrzałam Go. Zaczął się rozbierać i..................................................................................................










____________________________________________________
 i KONIEC ROZDZIAŁU XD

Proszę o komentarze, bo zastanawiam się nad usunięciem bloga !!!












piątek, 10 stycznia 2014

ROZDZIAL XX

* OCZAMI ALEX *
Obudzilam sie, prawdopodobnie w ... piwnicy . Ze strasznym bolem glowy.. - nie do wytrzymania.
.......... Nie Wiem dlaczego, ale lezalam na lozku.....
I ........
Bylam TYLKO w bieliznie. *bylam... troche posiniaczona*
...
Nigdzie nie bylo onka, ale skads musialo dochodzic male swiatelko.
 Zawinelam sie w posciel i szlam powoli w strone zrodla malego swiatelka
. Gdy sie dokladnie przyjrzalam zobaczylam, dziurke od klucza.
W tej scianie byly drzwi ! Male swiatelko dochodzilo od dziurki od klucza !
Zajrzalam tam. Zobaczylam, yyyy tak jakby ... kuchnie ? Salon? - nie wiem. 
Ale tam ktos byl, jakis mezczyzna.
... Odwrocil sie...
Nie Wierze...
Wlasnie ujrzalam jego twarz
Nigdy bym nie zapomniala tej twarzy. Tej skwaszonej durnej twarzy!!
To byl Tom! Ten sam Tom z ktorym bylam! NIEEE To on wszystko uknul!
nie chodzilo mu o pieniadze! Tylko o mnie...
Juz rozumiem. Ktos wszedl do tamtego pomieszczenia i rzekl.
-" Szefie wszystko gotowe" - ... "SZEFIE" ?! JA TU ZWARIUJEE!! Zaczelam szarpac klamka i krzyczec: "Wyposcie mniee!" A jednak... moglam siedziec cicho.
- OooOoo ... Malenka juz sie obudzila.
-Po Co To Robisz?! Czego Ty Chcesz? TOM !!? - ostatnie slowo bardzo podkreslilam.
-O! Wiec, wiesz juz kim jestem? Myslalem jednak ze nie predko sie dowiesz. No! Przynajmniej nie musze juz tego ukrywac! - szyderczo sie zasmial.
-Agh!!! Po Co To Wszystko!? A! I gdzie sa moje ubrania!!?
-Kochana, wszystkiego dowiesz sie Wieczorkiem. - znow szyderczo sie zasmial, nie znosze tego.
Polozylam sie na lozko..
Minela chwila, uslyszalam, ze ktos otwiera kluczem drzwi.
Tom wszeedl do pokoju. Przyniosl mi sniadanie.
- O.... jakis Ty opiekunczy... -,-
-Jak zawsze, skarbie.
-Nie, nigdy taki nie byles.
-Ale teraz jestem.
- Y.... Nie, nie jestes! Powaznie? Nie czules w tamtym zdaniu kpiny i sarkazmu? - zrobil tylko kwasna mine i gdy wychodzil rzekl:
- Nie denerwuj mnie bo wiesz juz jaki potrafie byc brutalny. - wyszedl.
***
Minelo kilka godzin, minut, sekund.... nie wiem .. przestalam rozrozniac. Dla mnie po prostu wiecznosc!
Dla zabicia czasu nucilam sobie kilka piosenek.
Miedzy innymi:
- Litle Things
- Moments
- You & I
Oczywiscie moja ulubiona piosenke z albumu MM - "Strong"
Tom znowu wszedl do pokoju.
____________________________________________________________________
TA DAA !!!
I JAAKK ??

Dawno nic nie dodawałam. NADAL CZEKAM NA CZYTELNIKÓW ! 

środa, 1 stycznia 2014

ROZDZIAŁ XIX


Zanim się obejrzeliśmy...
Niestety, był już wieczór.
Musiałam się przygotować.
Nawet się przebrałam i założyłam to :













***
Louis mnie podwiózł.
Uparł się i schował w samochodzie.
Wyszłam z auta, w reku trzymałam torbę z pieniędzmi.
Weszłam w małą, ciemną i ciasną uliczkę.
Stałam na  środku drogi, czekając.
Ujrzałam mężczyznę, który wyłaniał się z mroku uliczki.
Rozpoznał mnie, bo podszedł i wyrwał z rąk torbę, mówiąc.
-Cześć maleńka, równe 300 tysięcy?
- ...Tak... - on również był ubrany cały na czarno. Jego kapelusz, zasłaniał mu twarz.
Zaczęłam mówić.
- ... To wszystko.? Teraz chcę wiedzieć kim jesteś. - uniosłam rękę, by zdjąć mu kapelusz.
Obcy, szybkim ruchem mocno ją złapał i przysunął się do mnie, a ja się odsuwałam się. W pewnym momencie znajdowałam się  przy samej ścianie. Ujrzałam tylko, jego ciemne włosy, które mi coś przypominały. Tylko nie wiedziałam co.
Chłopak, wtedy mocno złapał moją szyję. Dusił mnie.
- Nie dowiesz się tego prędko. - szyderczo się zaśmiał, coraz mocniej ściskał moje gardło .
Brakowało mi już tchu i sił... myślałam, że to już... .. mój the end.
Ale powiedziałam sobie: "Nie! Nie poddam się! Nie teraz!I Nie tak!"
Mocno kopnęłam go w krocze, a on się odsunął.
Udało się. Oddychałam. Powoli nabierałam każdy oddech.
Wtedy przybiegł Louis, który dotychczas tylko obserwował.
Podbiegł do mnie i spytał czy wszystko w porządku - kiwnęłam  tylko głową.
Potwierdzając, że nic
Ciągle czułam jak mnie trzyma.
Louis rzucil sie na niego.
- Jak śmiales w ogole powdniesc reke na kobiete!!!? - Bil go... Krzyczal ... Wyzywal... Przeklinal....
Na prawde  sie wkurzyl. I to bardzo. Nie znalam go takiego.
Przerazal mnie.
Wtedy zobaczylam innych.
Bylo ich trzech, razem z tym co mnie dusil. Chyba sie znali. Nie! Na pewno sie znali.
Bili sie. Nie, no nie moglam juz na to patrzec i bezczynnie stac. Zobaczylam krew.
Wtedy Louis upadl..
Nie , nie wytrzymalam...
Podbieglam do niego probujac mu pomoc.
Zdenerwowalam sie. podeszlam do jednego i go po prostu uderzylam krzyczac.
- Czego Wy od niego chcecie?! Macie go zostawic! Przeciez chcieliscie pieniedzy!
-Prawda, ale ja chcialem czegos wiecej. - odezwal sie "dusiciel"
- Co? - nie zrozumialam.
Wtedy jeden z nich podniosl mnie, a ja sie mu wyrywalam.
Krzyczac, zeby mnie puscil.
Zobaczylam auto. Otworzyl drzwi od niego i wrzucil mnie do srodka .
Wtedy mocno zabolala mnie glowa. Cos mnie walnelo.
Czulam tylko ze ktos mnie dotyka.
Po chwili, stracilam przytomnosc.

 *.*.*.*.*.*.*.*.*
* Oczami Louisa *
Gdy zobaczylem jak ten szmaciaz ja dusi.
Od razu sie wkurzlem. " Jak w ogole mozna podniesc reke na kobiete !!!?".
Rzucilem sie na niego z piesciami. Potem bylem troche we krwi, ale to nie wazne.
Doszlo jeszcze dwoch facetow. Wiec w sumie bylo ich trzech.
Nie sadzilem, ze kiedys sie tak pobije . Ale to nie byla zwykla bojka.
Alex moglo stac sie cos powaznego.
Nagle poczulem mocny cios w brzuch. Upadlem.
Alex podbiegla do mnie...
potem .. nie pamietam...
Katem oka ujrzalem ze zabieraja ja do samocodu. Szybko wstalem, chcialem jechac za nimi ale...
Nie zdarzylem. Juz ich nie bylo.
Nie dzwonilem nawet na policje bo i tak nic z tym by nie zrobili.
...
Zadzwonilem, do Harrego, a Harry powiedzial wszystko reszcie.



___________________________________________________________________________
Podoba sie?
Przepraszam, jesli zepsulam ten rozdzial.
Bo mial on byc wyjatkowy,w zwiazku na tresc wydarzen.
Czekam na wasza opinie.